Na co będzie stać tarnobrzeskich Jeziorowców?
Mimo że okres przygotowawczy jest w pełni to kadra Jeziora wciąż nie jest zamknięta. Kilku graczy ma szansę na to, by podpisać kontrakt.
Po fatalnym poprzednim sezonie było jasne, że w szeregach Jeziora Tarnobrzeg nastąpi rewolucja kadrowa. Ofertę pozostania na Podkarpaciu otrzymali jedynie Marcin Nowakowski i Andrew Fitzgerald, ale żaden z nich nie zdecydował się przedłużyć kontraktu. Co ciekawe, praktycznie każdy zawodnik, który w rozgrywkach 2013/2014 grał w Jeziorze zanotował sportowy awans.
Pożegnano się także z Dariuszem Szczubiałem, którego zastąpił prezes Zbigniew Pyszniak. Sternik, a zarazem nowy opiekun Jeziorowców chciał szybko zbudować skład, ale na przeszkodzie stanęło wiele czynników. Dodatkowym problemem była rezygnacja z gry Michała Wołoszyna, który miał być jednym z filarów zespołu. Po sezonie nie brakowało głosów, że Jezioro mocno interesowało się także Łukaszem Pacochą, a później Aleksem Perką. Czy klub wciąż powinien szukać wzmocnień? - Myślę, że naprawdę ciężko powiedzieć jak to będzie. Na pewno jest to duża szansa dla nas, mniej doświadczonych zawodników - przyznaje Kacper Młynarski.
Obecnie największym problemem tarnobrzeżan jest polska rotacja w składzie. Pewniakami do gry są z pewnością robiący stałe postępy Jakub Patoka i pozyskany z Sokoła Kacper Młynarski. Na testach przebywają Kevin Wysocki i Matt Wafula. Większe szanse na pozostanie w Polsce ma ten pierwszy, ale niewykluczone, że również na Wafuli znajdzie się miejsce w składzie.
Ostatnie rozgrywki były wielkim rozczarowaniem na Podkarpaciu. Ciekawy personalnie zespół wygrał zaledwie siedem meczów i zajął przedostatnie miejsce. Teraz Jeziorowcy mają postawione za cel wyprzedzenie co najmniej trzech drużyn. Pierwszą weryfikacją potencjału podopiecznych Zbigniewa Pyszniaka będzie turniej w Łańcucie.