Jak Dawid z Goliatem - zapowiedź meczu USA - Meksyk
Oficjalna strona mistrzostw zapowiada ten mecz jako starcie Dawida z Goliatem. Coś w tym jest, bo Amerykanie i Meksykanie wzajemnie za sobą - delikatnie ujmując - nie przepadają.
Drużyna Mike'a Krzyzewskiego może przejść do historii. Jeszcze nigdy graczom z USA nie udało się bowiem obronić tytułu mistrzowskiego. To dość zaskakujące, lecz prawdziwe. Dla Amerykanów byłby to tym większy sukces, że przecież do Hiszpanii wysłali w dużej mierze drugi garnitur. Największe gwiazdy, które triumfowały przed czterema laty w Turcji, tym razem zrezygnowały.
W fazie grupowej mistrzowie świata wypadli solidnie. Nie zachwycili, nie zwalili swoją postawą z nóg, ale... nie było też takiej potrzeby. Żaden z rywali nie postawił tak naprawdę porządnego oporu. W małym stopniu postraszyła ich Turcja, ale zginęła z własnej broni - agresywna postawa w obronie wymaga ogromnych sił i szerokiej kadry. Jednego i drugiego zabrakło wicemistrzom globu.Meksykanie zdołali przedrzeć się przez fazę grupową, co dla nich jest sporym sukcesem. Podopieczni Sergio Valdomillosa zwyciężyli w dwóch z pięciu meczów - pokonali Angolę i Koreańczyków. Nie byli to wymagający przeciwnicy, toteż większej uwagi nie warto temu poświęcać.
Co ciekawe, Meksykanie są aktualnym mistrzem obu Ameryk. Przed rokiem okazali się najlepsi podczas turnieju w Wenezueli. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - dla czołowych reprezentacji te rozgrywki są trzeciorzędne (nawet na mundial często nie przyjeżdżają w najsilniejszych składach), a Amerykanie nawet w nich nie uczestniczyli.
Wydaje się, że na tym koniec przygody Pueblo z mistrzostwami. Nawet jeśli jakimś cudem uda im się zatuszować pewne mankamenty (np. słabą defensywę), to i tak mistrzowie świata powinni być poza ich zasięgiem. Tyle że Meksykanie w tak prestiżowym dla nich starciu tanio skóry nie sprzedadzą. Stawką jest bowiem nie tylko awans do 1/4 finału, ale również honor. Uniknięcie wielkiej klęski będzie miało równie wielką wartość.