Tom Thibodeau: Nie martwię się o Rose'a

Dla Derricka Rose'a trwające mistrzostwa świata w Hiszpanii są pierwszym poważnym testem po dwóch latach rozbratu z koszykówką.

Derrick Rose właściwie przez dwa ostatnie lata pozostawał poza grą. Kiedy wrócił po roku przerwy, szybko doznał kolejnego urazu, wobec czego znów musiał walczyć ze swoim ciałem. Sztab szkoleniowy USA zabrał go ze sobą na mistrzostwa świata do Hiszpanii, co ma mu przede wszystkim pomóc w mozolnym procesie powrotu do pełni formy.

Mike Krzyzewski nie ma poważniejszych oczekiwań od rozgrywającego. Nikt nie spodziewał się, że w Hiszpanii to właśnie on przejmie rolę lidera reprezentacji. Jest na to zdecydowanie za wcześnie. Dotychczas na mundialu zatrzymał swoje średnie na poziomie 4,5 punktu, 2,7 asysty. W grze wciąż brakuje mu pewności, pudłuje rzuty, które niegdyś trafiał z łatwością, popełnia liczne straty.

[ad=rectangle]

Sam zawodnik, jak i jego trener zapewniają otoczenie, że jest to po prostu początek niełatwej drogi, jaką Rose musi przejść, by znów grać efektywnie. - To dla niego wspaniałe przygotowanie. Nie mogę w tej sprawie powiedzieć nic negatywnego, bo wszystko wygląda optymistycznie - powiedział Tom Thibodeau.

Niespełna 26-letni zawodnik już przełamał pierwszą barierę. Stany Zjednoczone rozegrały sześć spotkań w ciągu ośmiu dni. Choć czas gry Rose'a był dość mocno ograniczony, był to ważny test dla jego ciała. Z każdym kolejnym meczem play-maker powinien zdobywać więcej pewności, dzięki której znów będzie mógł być kluczowym graczem na parkiecie.

- Trzeba popatrzyć wstecz na wszystko, co przeszedł. Robi świetne postępy. Cała reszta na pewno przyjdzie z czasem - dodał szkoleniowiec Chicago Bulls.

Źródło artykułu: