Początek meczu w wykonaniu obu drużyn nie był zbyt dobry. Bardzo słaba skuteczność oraz wiele niecelnych podań, spowodowały, iż po nieco ponad czterech minutach wspólny dorobek Sportino i PBG Basketu wynosił tylko 5 punktów. Gra zespołu z Poznania opierała się na Adamie Wójciku oraz Joelu Jonesie, którzy jako jedyni po swoich indywidualnych akcjach potrafili zdobyć punkty na konto swojej drużyny. Z biegiem czasu inicjatywę na parkiecie przejęli inowrocławianie. Dzięki dobrej dyspozycji Davida Gomeza oraz Eddie Millera, gospodarze uzyskali ośmiopunktową przewagę. W drugiej kwarcie poznaniacy grali dużo bardziej zespołowo, aniżeli w pierwszych dziesięciu minutach. Wspomniani wcześniej Wójcik i Jones otrzymali też większe wsparcie od kolegów z zespołu. Pozwoliło to, po celnym rzucie z dystansu Miaha Davisa, doprowadzić do remisu - 29:29. Celny rzut za 3 w wykonaniu Millera, tuż przed końcem pierwszej połowy, sprawił jednak, że to Sportino schodziło na przerwę mając w zanadrzu 3 punkty przewagi - 38:35. - Na początku meczu, po stratach nie wracaliśmy do obrony, przez co trafiliśmy punkty seriami. Coś takiego nie powinno się w ogóle zdarzyć. Uczulał nas w tej kwestii trener Krutikow. Później zaczęliśmy już zdecydowanie lepiej grać w defensywie - powiedział Michał Świderski, skrzydłowy Sportino.
Trzecią kwartę lepiej rozpoczęli inowrocławianie, którzy po niespełna czterech minutach prowadzili 49:39. Podobnie jednak jak w drugiej, tak i w trzeciej kwarcie, Sportino straciło wysoką przewagę. Pod koniec tej części meczu, po rzucie Wójcika, zmalała ona do zaledwie 3 punktów. W zespole gości ciężar w zdobywaniu punktów znów spoczywał tylko na dwójce graczy, i znów byli to Wójcik oraz Jones. Ich wspólny dorobek pozwolił jednak na utrzymanie równorzędnej walki ze Sportino, w szeregach którego z minuty na minutę coraz śmielej poczynał sobie Miller. Czwarta kwarta od samego początku była bardzo wyrównana. Żadna z ekip nie pozwoliła przeciwnikowi na uzyskanie zbyt dużej przewagi. A jeśli takowa już się pojawiła, choć największa wynosiła zaledwie 3 punkty, natychmiast była niwelowana. Na pół minuty przed końcem, przy stanie 62:62, faul w ataku popełnił rozgrywający Sportino Marcus Crenshaw. Akcja rozgrywana przez PBG Basket nie przyniosła jednak zamierzonego celu, co spowodowało, iż do wyłonienia zwycięzcy potrzebne było rozegranie przynajmniej pięciu dodatkowych minut.
W dogrywce inowrocławianie nie pozostali rywalowi żadnych złudzeń. 5 szybko zdobytych punktów z rzędu przez rozgrywającego bardzo dobre zawody Łukasza Żytko, pozwoliło już na początku odskoczyć poznańskiemu zespołowi. Później co prawda, z rzutu wolnego trafił Wójcik, jednak na więcej PBG Basket nie było już stać. Kolejne punkty z osobistych zdobyte przez Kyle Landry’ego i Millera oraz celny rzut z gry Świderskiego, dały inowrocławskiej drużynie jakże ważne zwycięstwo na drużyną z Poznania. - Dla nas był to mecz nie o dwa, a o cztery punkty. Bardzo cieszymy się więc z wygranej. Oprócz zmagania się z rywalem, musieliśmy poradzić sobie z brakiem Tony’ego Lee, który z powodu choroby, nie mógł wystąpić w dzisiejszym spotkaniu - zakończył Świderski.
Sportino Inowrocław – PBG Basket Poznań 74:63 (18:13, 20:22, 11:11, 13:16, d12:1)
Sportino: Eddie Miller 20 (1), Łukasz Żytko 16 (2), Kyle Landry 14, David Gomez 8 (1), Marcus Crenshaw 5 (1), Michał Świderski 5 (1), Łukasz Obrzut 4, Hubert Wierzbicki 2, Artur Robak 0.
PBG Basket: Adam Wójcik 23 (1), Joel Jones 16 (1), Miah Davis 13 (2), Paweł Mowlik 7 (1), Rafał Bigus 2, Alex McLean 2, Marcin Flieger 0, Grzegorz Radwan 0, Jan Mocnik 0.