[b]
Karol Wasiek: Czy pewność siebie Jarosława Mokrosa jeszcze bardziej wzrosła po pobycie na zgrupowaniu reprezentacji Polski?[/b]
Jarosław Mokros: W mojej opinii, pewność siebie rośnie w momencie, kiedy bierze się czynny udział w grze, czyli jestem ważną postacią w zespole. Ciężko więc powiedzieć, żeby moja pewność siebie wzrosła po reprezentacji. Twardo stoję na ziemi i doskonale wiem, jakim jestem graczem. Zobaczymy, jaki będzie następny sezon. Mam nadzieję, że taki sam, jak końcówka minionego.
Sztab szkoleniowy reprezentacji dowołał cię do składu, kiedy absencji nabawił się Przemek Karnowski na mecze z Austrią i Niemcami. Na parkiecie jednak w ogóle się nie pojawiłeś... Co wówczas czułeś?
- Nie mam nikomu nic za złe. Wiedziałem, że jadę tam w jednym celu - pomóc reprezentacji. Tak się złożyło, że wszyscy wysocy zawodnicy grali bardzo dobrze. Nie było potrzebne żadne wzmocnienie na tej pozycji. Przed wyjazdem z kadry w Toruniu trener Mike Taylor uświadomił mnie, że cały czas mamy być w gotowości, bo może przydarzyć się kontuzja w zespole. I tak też się stało. Jednego dnia zadzwonił do mnie Marcin Widomski i niemal od razu się spakowałem i byłem gotowy do podróży, żeby pomóc kadrze.
[ad=rectangle]
Nie masz wrażenia, że z Austrią byś się przydał? Tam obrona mocno szwankowała...
- To nie jest pytanie do mnie. Musiałbyś zapytać trenerów, co sądzą na ten temat. Byłem gotowy, ale nie dostałem szansy. Trudno. Ważne, że awansowaliśmy na EuroBasket z pierwszego miejsca. To mnie bardzo cieszy.
W Koszalinie w ogóle już nie oglądaliśmy twojej osoby. Nie chciałeś wspomóc kolegów z ławki rezerwowych?
- Miałem do wyboru - trener powiedział mi, że mogę zostać i być w zespole jako 13. zawodnik, ale stwierdziłem, że lepiej jak wrócę do klubu i zacznę się przygotowywać się do sezonu. Potrzebuję rozegrać kilka spotkań przed nowymi rozgrywkami. Chcę poczuć tę grę (śmiech).
Przejdźmy do spraw klubowych. Dochodzą słuchy, że treningi w Słupsku są bardzo ciężkie...
- Są długie i ciężkie. Jest mało przerw, niestety na dodatek dochodzą kontuzje. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że każdy okres przygotowawczy jest ciężki. Jest jak jest i musimy to wytrzymać.
Jak się współpracuje z Dejanem Mijatoviciem?
- Wymaga szybkiej i agresywnej gry. Tego od nas wymaga w każdym spotkaniu. Mamy biegać, napędzać grę w kontrataku.
Jak się czujesz fizycznie po tych treningach?
- Powoli dochodzę do siebie. Miałem drobne problemy z kostką, ale wszystko jest już w porządku. Jestem gotowy do gry.
Odszedł Marcin Dutkiewicz ze Słupska, więc twoja rola chyba znacznie wzrośnie...
- Życzę sobie dużo wygranych, ale z moją znaczącą rolą w tych zwycięstwach. Chcę bardzo pomóc temu zespołowi. Obyśmy zaszli jak najwyżej i udowodnili, że stać nas na medal. W poprzednich rozgrywkach było nas na to stać, ale nie wykorzystaliśmy swojej szansy.
Jak cię ustawia trener Mijatović?
- Trudno to powiedzieć, bo w tej chwili mamy sporo kontuzji i nie mamy "klasycznej" czwórki. Ja gram teraz na tej pozycji, ale trudno mi powiedzieć, co trener zdecyduje po powrocie tych zawodników.