Koszykarze Anwilu Włocławek pokonali Polfarmex Kutno w pierwszym półfinale Turnieju o Różę Kutna i do szatni zeszli z przeczuciem, że w niedzielę zagrają o wygraną w imprezie z bardziej utytułowanym Asseco Gdynia. Zaskoczenie wielkie towarzyszyło zatem nie tylko gdynianom, ale również wszystkim pozostałym ekipom, gdy okazało się, że do finału weszła drużyna MKSu Dąbrowa Górnicza.
[ad=rectangle]
- To była nieoczekiwana porażka. Zdecydowanie podeszliśmy do tego spotkania na zbyt dużej pewności siebie i rywal nas szybko skarcił. Oni przywołali nas do porządku, pokazali nam jak my powinniśmy zagrać w tym spotkaniu i wygrali zasłużenie - mówi A.J. Walton, rozgrywający Asseco.
Beniaminek TBL ograł gdynian 76:68. Były mistrz Polski otrząsnął się jednak szybko i w niedzielę pokonał gospodarza imprezy 88:76.
- Turniej oceniam 50 na 50, bo jeden mecz wygraliśmy i jeden przegraliśmy. Ogółem jednak oczekiwania mieliśmy większe. Boli zwłaszcza ta porażka z MKS, bo taki mecz w ogóle nie powinien nam się zdarzyć. Nie możemy tłumaczyć się tym, że wróciliśmy z ciężkiego obozu na Litwie. Na taką porażkę nie ma żadnej wymówki. Jeśli ktoś jest zmęczony, to są w drużynie rezerwowi, którzy mogą wejść i zagrać tak, żebyśmy odnieśli zwycięstwo - wyjaśnia Amerykanin.
Do ligi pozostały niespełna dwa tygodnie. Gdynia zainaugurują rozgrywki 2014/2015 starciem z AZS Koszalin na wyjeździe i jak twierdzi Walton, do tego czego zespół będzie funkcjonował zupełnie inaczej. Lepiej.
- Przed nami wiele pracy, ale jesteśmy wystarczająco dobrym zespołem, by w ciągu tych kilkunastu dni poprawić parę elementów. Musimy grać lepiej w obronie, lepiej zastawiać, poprawić zbiórkę oraz przyspieszyć grę piłką w ataku - tłumaczy zawodnik, dodając - Wiem, że bardzo dużo zależy ode mnie. To ja jestem rozgrywającym i jeśli ja nie gram dobrze, to wówczas cały zespół ma pod górkę. W lidze muszę pokazać większą stabilność w grze.