Nie będziemy seryjnie wygrywać - wywiad z Pawłem Turkiewiczem, trenerem Wikany Startu Lublin

- Po 10 latach wracamy do elity i na pewno od razu nie będziemy w czołówce ligi i nie będziemy tym samym seryjnie wygrywać - mówi trener Wikany Startu Lublin, Paweł Turkiewicz.

Michał Fałkowski: Drużyny na start, chciałoby się powiedzieć. Czy zespół Wikany Startu Lublin jest gotowy do rozgrywek?

Paweł Turkiewicz: Cały czas robimy małe kroczki. Nie można powiedzieć, że dzisiaj nie jesteśmy jeszcze gotowi, a jutro już tak. Zawodnicy cały czas się zgrywają, uczą się siebie, uczą się filozofii i systemu. Trochę brakuje nam doświadczenia, ale myślę, że nie będziemy łatwym przeciwnikiem dla nikogo.
[ad=rectangle]
Brak doświadczonych graczy to obecnie pana największa bolączka?

- Tak, bo brak doświadczenia przekłada się na brak stabilizacji. W sparingach wielokrotnie bywało tak, że jedną kwartę graliśmy dobrze, a w drugiej wręcz dramatycznie.

To pan jednak dobierał zawodników...

- Zawodników dobieraliśmy według klucza, ale również w obliczu konkretnych warunków. Efektem tego jest zespół, który został mocno przebudowany w stosunku do kształtu, w jakim grał w 1. lidze. Niektórzy zawodnicy po raz pierwszy wchodzą na poziom ekstraklasy, a są z nami jeszcze dwaj Amerykanie, którzy nie tylko zagrają po raz pierwszy w Polsce, ale również zadebiutują na profesjonalnych parkietach.

Macie za sobą kilka tygodni treningów. Pewna chemia między zawodnikami musiała się już wytworzyć.

- Poznawanie się zespołu jest procesem i nic nie dzieje się przypadkiem. U jednych zawodników adaptacja będzie trwała tydzień, u innych dwa, u kolejnych miesiąc albo albo pół roku, a jeszcze kolejny tak naprawdę nigdy nie zaadaptują się dobrze w nowych warunkach. Nie ma reguły.

Paweł Turkiewicz poprowadzi Wikanę Start w sezonie 2014/2015
Paweł Turkiewicz poprowadzi Wikanę Start w sezonie 2014/2015

Co będzie największym atutem lublinian w tym sezonie?

- Mam nadzieję, że naszym atutem będzie to, że będziemy potrafili mocno bronić. W sparingach pokazywaliśmy, że momentami umiemy to robić. Była dobra komunikacja między chłopakami i radość z tego, że jako drużyna potrafiliśmy skutecznie zatrzymać przeciwnika. Tym możemy wygrywać mecze w przyszłości.

Największym pana sprzymierzeńcem jest chyba czas?

- Tak. Mam nadzieję, że w klubie mają świadomość tego, gdzie tak naprawdę jest drużyna Wikany Startu Lublin. Po 10 latach wracamy do elity i na pewno od razu nie będziemy w czołówce ligi i nie będziemy seryjnie wygrywać. Liczę jednak, że z każdym krokiem nasza praca będzie dawała kolejne efekty. Chciałbym, żeby na początku sezonu drużyna była groźna przede wszystkim w swojej własnej hali. Potem będziemy dokładać kolejne cegiełki.

Bardzo ważne dla pana musi być to, że praktycznie nie obciąża pana, ani pańskich zawodników, jakakolwiek presja.

- Wie pan jak to jest. Nie ma presji, nie ma presji, a nagle przychodzą porażki i presja od razu się pojawia. Także nie ma co na razie dywagować jak to będzie.

Nawet w Lublinie? Zespół gra swój pierwszy sezon w ekstraklasie po wielu latach przerwy, skład jest daleki o czołowych ekip Tauron Basket Ligi. Sam pan mówi, że nie ma co się spodziewać, że będziecie wygrywać seryjnie.

- Presja jednak pojawia się zawsze, prędzej czy później, to tylko zależne od okoliczności.

Nie mówi pan tak dlatego, że ma pan nieprzyjemne doświadczenia z Polpharmy Starogard Gdański, kiedy po czterech porażkach klub postanowił się z panem rozstać?

- Nie chodzi o to, że się zabezpieczam. Nikt nie jest nieomylny. Trzeba wyciągać wnioski, to jest kluczowe, a ja po Polpharmie miałem trochę sukcesów. Oczywiście, chciałbym mieć większy budżet i tym samym większy wachlarz wyboru, ale tak nie jest. Wybrałem sobie takich zawodników, a nie innych. Oni zgodzili się ze mną współpracować i teraz postaram się wykrzesać z nich wszystko to, co najlepsze. A przy okazji, będę chciał dostarczyć trochę rozrywki kibicom i obiecuję, że tanio skóry nie sprzedamy.

Źródło artykułu: