Śląsk Wrocław pokonał w meczu kończącym pierwszą kolejkę TBL Wilki Morskie Szczecin 82:73. Co po pierwszym zwycięstwie po do powiedzenia kapitan WKS-u, Robert Skibniewski? - Myślę, że drużyna podołała presji meczu inauguracyjnego, bo Śląsk od czterech sezonów nie zaczął sezonu od zwycięstwa. Jesteśmy zadowoleni z dwóch punktów i jedziemy dalej - przyznaje rozgrywający Śląska i reprezentacji Polski.
[ad=rectangle]
Wrocławianie dopiero w ostatniej kwarcie zdołali zdominować drużynę trenera Krzysztofa Koziorowicza i dwa punkty zostały w stolicy Dolnego Śląska. - Kluczem do dobrej gry jest to, abyśmy wszyscy byli zdrowi. Drużyna Śląska Wrocław tylko wtedy będzie mogła pokazać swoje prawdziwe oblicze. Mieliśmy trudne sytuacje w trakcie okresu przedsezonowego z kontuzjami, ale wszystko wraca do porządku dziennego i mam nadzieję, że będziemy w komplecie cieszyć się z każdego kolejnego wygranego meczu - wyjaśnia "Skiba", który w meczu zdobył 6 punktów, rozdał 4 asysty i wymusił 6 fauli.
Śląskowi udało się zatrzymać byłych zawodników Pawła Kikowskiego i Marcina Fliegera, którzy zakończyli mecz odpowiednio z 5 i 7 oczkami grając na niskim procencie. - Paweł i Marcin bardzo chcieli się pokazać z dobrej strony w tym meczu wiadomo z jakiego powodu. W pierwszej połowie kiedy nasza gra nie wyglądała najlepiej za bardzo skupialiśmy się na drużynie ze Szczecina. Przed drugą częścią gry powiedzieliśmy sobie, że musimy patrzeć się tylko na siebie i efekty było od razu widoczne.
Wśród gości najlepiej zaprezentował się Trevor Releford, ale kapitan Śląska ma swoje zdanie na temat rozgrywającego gości. - Mam swoje zdanie na temat Releforda. Nie chce tego komentować i tyle w tym temacie.
Przed WKS-em kolejne ciężkie mecze, ale morale drużyny po wygranej poszły wyraźnie w górę i jak przyznaje "Skiba" może już być tylko lepiej. - Cały czas sobie powtarzamy, że najgorsze już za nami. Możemy się skupić na wdrażaniu systemów trenera Rajkovicia. Myślę, że po wygranej nad Wilkami trener też może odetchnąć i mam nadzieję, że wszystko będzie zmierzało w dobrą stronę, a kiedy to wypali, to już zależy tylko od nas - kończy Robert Skibniewski.