WKS Śląsk Wrocław to marka sama w sobie i chyba każdy koszykarski kibic w Polsce pamięta, że to właśnie wrocławski klub był w latach '90 najważniejszym ośrodkiem basketu w naszym kraju. Po latach niebytu w ubiegłym sezonie Śląsk powrócił do elity, ale powrót był średnio udany. Mimo zdobycia Pucharu Polski koszykarze ze stolicy Dolnego Śląska nie zdołali awansować do fazy play-off, ale w tym sezonie ma to zostać poprawione.
[ad=rectangle]
Najważniejsza zmiana zaszła na ławce trenerskiej. W zeszłym sezonie Śląsk zaczynał z Milivoje Lazicem, którego później zastąpił Jerzy Chudeusz. Żaden z nich nie spełnił pokładanych w nich nadziei i dziś na próżno obu szukać we wrocławskim klubie. Działacze WKS-u postawili na młodego i charyzmatycznego Macedończyka - Emila Rajkovicia. I już po pierwszych tygodniach wydaje się, że Rajković może być właśnie tym kogo było Śląskowi było potrzeba. Żyje meczem, krzyczy, ale przede wszystkim wpoił drużynie elementu twardej i agresywnej obrony, która ma charakteryzować Śląsk w nowym sezonie. Wyniki sparingów bywały różne, ale drużyna miewała problemy natury codziennej - kontuzje, zgrywanie się, zrozumienie nowych schematów gry, ale jak już wrocławianie się z tym uporają mogą być naprawdę mocnym i twardym zespołem.
Jeśli chodzi o skład Śląska to w porównaniu do ubiegłego sezonu został on bardzo poważnie przebudowany. Za rozgrywanie w dalszym ciągu odpowiadać będzie Robert Skibniewski, a pomagać mu będą sprowadzony z Zielonej Góry, Mantas Cesnauskis oraz wracający z wypożyczenia do Polfarmexu Kutno - Norbert Kulon. W razie potrzeby z piłką w rękach grać może również Roderick Trice, który zamienił Słupsk na stolicę Dolnego Śląska. Popularny "Rocky" będzie jedną z głównych opcji w ataku obok Jakuba Dłoniaka, który już w sparingach udowodnił, że jest znaczącym wzmocnieniem siły rażenia WKS-u. Coraz lepiej w drużynie czuje się również Denis Ikovlev i jeśli nadrobi wszystkie zaległości z pewnością będzie ważnym elementem układanki trenera Rajkovicia. Największą niewiadomą pozostaje Murphy Burnatowski. Kanadyjczyk w dalszym ciągu musi się uczyć europejskiej koszykówki, a to może wymagać czasu.
Prześwietlając pozycje podkoszowe Śląsk wygląda nieźle. Do mającego już swoje lata, ale wciąż pożytecznego Radosława Hyżego dodano innego walczaka Roberta Tomaszka, który ma coś do udowodnienia w TBL. Najwięcej nadziei wrocławianie pokładają jednak w Aleksandarze Mladenoviciu, który już grał w Śląsku, ale tym reaktywowanym jednosezonowo. Do kompletu mamy jeszcze solidnego Michała Gabińskiego oraz dobrze znanego w kibicom w Polsce - Lawrence'a Kinnarda. Obydwaj mogą zdobywać punkty z pomalowanego jak i trafić zza łuku.
Tak zbudowana drużyna WKS-u na papierze wygląda znacznie lepiej niż ta z roku ubiegłego. Wypada tylko poczekać żeby zatrybiły wszystkie elementy tej maszyny, która ma się charakteryzować walecznością na każdym centymetrze parkietu. Mając do dyspozycji taki zestaw zawodników nasuwa się jedna myśl - grać przeciwko Śląskowi na pewno nie będzie łatwo, ale czy to wystarczy żeby włączyć się do walki o coś więcej niż tylko play-off?