Ponad dwa tygodnie minęły od momentu, w którym Brandon Brown został odsunięty od zespołu Anwilu Włocławek na wniosek byłego już trenera zespołu, Mariusza Niedbalskiego. Zarząd przychylił się do decyzji szkoleniowca i rozpoczął proces rozwiązania umowy z graczem. Jednocześnie, Brown został zobligowany do podjęcia treningów indywidualnych. Dlaczego ostatecznie jeszcze nie doszło do rozstania z graczem?
[ad=rectangle]
Otóż obie strony - klub i agenci gracza (polski oraz amerykański) - cały czas "przeciągają linę" w kwestiach finansowych. Z pewnością całą sytuację uzdrowiłby fakt, gdyby na Browna znalazł się inny chętny. Wówczas sprawy zdecydowanie by przyspieszyły. Póki co jednak zainteresowania brak, a Amerykanin nie chce wracać do Stanów Zjednoczonych w sytuacji, gdy za przysłowiową "chwilę" będzie musiał ponownie lecieć do Europy, gdyby jednak okazało się, że jednak otrzymał jakąś propozycję. Stąd zawodnik cały czas trenuje indywidualnie we Włocławku.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że we Włocławku nie ma już trenera Niedbalskiego, a klub szuka nowego szkoleniowca, należy zadać pytanie czy istnieje szansa, że Amerykanin zostanie przywrócony do zespołu. O takiej ewentualności mówił na ostatniej konferencji prasowej prezes Arkadiusz Lewandowski. - Jeśli nowy trener uzna takie działanie za słuszne, wówczas będziemy musieli się pochylić nad tym problemem. Mówię problemem, dlatego, że w obliczu niedawno zakontraktowanego centra z Włoch, klub nie byłby w stanie udźwignąć ciężaru obu kontraktów - powiedział sternik klubu.
Sytuacja jest więc dość prosta. Nowy trener, owszem, mógłby rozważać kwestię powrotu Browna do składu, lecz jedynie kosztem Andrei Crosariola, który przyjechał do Włocławka niespełna tydzień temu. Trudno przypuszczać jednak, by tak miało się stać. Przywrócenie Browna, za którego odsunięciem opowiedzieli się przecież także włodarze klubu, mogłoby wprowadzić więcej złego, niż dobrego, a hierarchia w klubie oraz zespole zostałaby wywrócona o 180 stopni.