Początek niedzielnego meczu na Kociewiu kompletnie nie wskazywał na to, że gospodarze mogą ponieść tak wysoką porażkę. Od pierwszej minuty to Farmaceuci dyktowali warunki i osiągnęli nawet około 7-8 punktowe prowadzenie. Dobrze grę prowadził Jessie Sapp, w niezłej dyspozycji był również Bartosz Bochno. W drugiej części pojedynku jednak coś w podopiecznych Tomasza Jankowskiego kompletnie się zacięło, a Anwil robił co chciał na parkiecie. Gracze Predraga Krunica grali świetnie w defensywie, adresowali dużo piłek pod kosz i trzecią kwartę wygrali różnicą aż 22 punktów. W decydującej części starcia włocławianie przypieczętowali swój pierwszy triumf w tegorocznej TBL. Co jednak stało się z gospodarzami?
[ad=rectangle]
- W pierwszej i drugiej połowie wyszły zupełnie dwa inne zespoły - skomentował prezes Polpharmy, Roman Olszewski. - W pierwszej połowie walczyli, grali z głową, a później to jest zupełnie inna Polpharma. Nikt nie ma pretensji, że przegrywamy po walce, ale to jest druga porażka bardzo dużą różnicą punktów - dodał.
W Starogardzie Gdańskim zaczęto się zastanawiać, czy to nie czas na pierwsze zmiany w drużynie. Nie od dziś wiadomo, że Polpharmę nie stać na wzmocnienia, jednak wcześniej biało-niebiescy ulegli również w dużych rozmiarach Rosie Radom, co pokazuje, że z ekipą dzieje się coś niedobrego.
- Powiedziałem chłopakom po meczu parę słów, zobaczymy jakie to skutki przyniesie - kontynuował Olszewski. - Poszedłem też do szatni zobaczyć, czy to ten sam zespół z pierwszej połowy. Wydaje mi się, że nie potrafimy być skoncentrowani przez pełne 40 minut. Anwil wiadomo jest w dołku, każda zmiana trenera jakieś dodatkowe walory daje, ale graliśmy u siebie, przy pełnej hali, przy dobrym dopingu. Dla mnie druga połowa, to aż pomyślałem, że ktoś podmienił nam kilku zawodników. A Co do ewentualnych zmian? Zobaczymy, nie chcę mówić o personaliach, ale spotkamy się z trenerem i na pewno będziemy rozmawiali - zakończył.