Stelmet: Dlaczego jest tak źle, skoro miało być tak dobrze?

Stelmet Zielona Góra zawodzi swoich kibiców i to na całej linii. Wyniki zespołu są kiepskie, a na dodatek gra pozostawia wiele do życzenia... Co dalej w Zielonej Górze?

Zespół pod wodzą Andrzeja Adamka prezentuje się na początku sezonu bardzo blado - można powiedzieć, że drużyna w ogóle nie ma żadnego wyrazu. Są momenty dobrej gry (tak jak chociażby z AZS Koszalin), ale przeważa chaos, brak zgrania i wzajemne nieporozumienia. - Na pewno nie gramy tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Przyczyn jest wiele. Staramy się te rzeczy "czyścić", ale na razie słabo to wychodzi. Mamy kilka swoich problemów, ale nie będziemy ich publicznie roztrząsać - podkreśla opiekun Stelmetu Zielona Góra.

Postanowiliśmy "rozłożyć" drużynę z Winnego Grodu na części pierwsze i przeanalizować, gdzie tkwią największe problemy w ekipie Andrzeja Adamka.

[ad=rectangle]

Frustracja zawodników

Nie ma co ukrywać faktu, że na tę chwilę w zespole Stelmetu nie ma chemii. Na dodatek dochodzi frustracja u niektórych zawodników, którzy nie czują zrozumienia przede wszystkim ze Stevem Burttem, który niemal we wszystkich meczach decyduje o obliczu drużyny. Inni jednak pozostają w cieniu.

Niewykorzystywany odpowiednio jest Przemysław Zamojski (a może to brak formy?), który kompletnie stracił gdzieś swój rzut z dystansu. Na boisku praktycznie nie widujemy Kamila Chanasa, a Aaron Cel nie jest tym Aaronem Celem z reprezentacji Polski. Tam funkcjonował naprawdę solidnie. Quinton Hosley również nie spisuje najlepiej, chociaż dwa lata temu było podobnie, a wszyscy doskonale pamiętają, jak to się wówczas skończyło...

[b]

Źle poskładany zespół?[/b]

W wywiadzie przedmeczowym trener Adamek zwrócił uwagę na bardzo interesującą kwestię, a mianowicie - budowę drużyny. Okazuje się, że działacze zaryzykowali i zbudowali drużynę pod kątem eliminacyjnego turnieju, który odbywał się w Ostendzie. - Trzeba pamiętać, że ten zespół był budowany na m.in. na turniej kwalifikacyjny w Ostendzie, wtedy kupowaliśmy zawodników, którzy byli dużo drożsi, niż zaraz po rozpoczęciu sezonu - mówił trener Adamek. Czy działacze się nieco nie przeliczyli?

Brak zespołowości

Zaledwie 9 (dziewięć!) asyst zanotowali koszykarze Stelmetu w niedzielnym spotkaniu z Asseco Gdynia. To najgorszy wynik pod tym względem zielonogórskiej ekipy w tym sezonie. Z Paokiem Saloniki gracze Adamka zanotowali 12 asyst. Ciekawostką jest fakt, że w niedzielę więcej "kluczowych podań" od całej drużyny Stelmetu miał jeden koszykarz Asseco - A.J. Walton, który zanotował 11 asyst! To zdarza się naprawdę rzadko.

- Jeżeli kończymy mecz z dziewięcioma asystami, to nie za dobrze świadczy o naszej grze w ofensywie. Piłka nie krąży odpowiednio w ataku. Jeśli kończymy w ten sposób, to prawie zawsze mamy problemy z wygraniem danego spotkania. Na pewno jest to jedna z przyczyn, ale niejedyna - zaznacza opiekun Stelmetu Zielona Góra.

Co dalej ze Stelmetem Zielona Góra?
Co dalej ze Stelmetem Zielona Góra?

Strefa, która zaskoczyła...?

6/29 - taką skuteczność z dystansu "wykręcili" koszykarze Stelmetu Zielona Góra w niedzielnym spotkaniu przeciwko Asseco. Gospodarze stanęli w tym meczu strefą i goście nie za bardzo umieli ją rozbić. Momentami wyglądało to tak, jakby Stelmet w ogóle na treningach nie ćwiczył zagrywek przeciwko takiej defensywie. - Ćwiczymy, ćwiczymy - podkreślał jednak Aaron Cel.

Goście próbowali przede wszystkim rozbić strefę przez rzuty z dystansu, ale nie umieli się kompletnie wstrzelić. - Kompletnie nie poradziliśmy sobie z tą strefą. Za mało ją atakowaliśmy. Gospodarze poczuli, że ciężko nam się gra - dodał Francuz z polskim paszportem.

Trener Adamek zwracał uwagę na fakt, że z taką skutecznością nie da się wygrać meczu... Zresztą już nie pierwszy raz ekipa z Zielonej Góry ma duży problem ze skutecznością z dystansu. - Mieliśmy w tym meczu aż 12, 13 wolnych pozycji z dystansu i my ich nie trafiamy, to naprawdę ciężko będzie wygrać spotkanie. Bardzo ciężko... - mówił opiekun Stelmetu.

Problemy w Pucharze Europy, ale także w lidze...

W ostatnich sześciu spotkaniach (łącznie z Pucharem Europy) zielonogórzanie zanotowali zaledwie jedną wygraną! O ile porażki na europejskiej arenie można jakoś wytłumaczyć, to ciężko zrozumieć przegrane "na własnym podwórku" z ekipami, które mają zdecydowanie mniejsze budżety i nie dysponują takim potencjałem sportowym.

- Trzeba podnieść głowy i grać dalej - zgodnie podkreślają koszykarze z Winnego Grodu.

Co dalej?

- Nasza gra nie idzie do przodu. Jest stagnacja - mówił po niedzielnym meczu trener Adamek. W poprzednim tygodniu właściciel Stelmetu - Janusz Jasiński deklatował, że wierzy w trenera i ma 100-procentowe zaufanie. Jednakże było to przed porażkami z Buducnostią VOLI Podgorica oraz Asseco Gdynia. Czy optyka się nieco zmieniła? Nie ma co ukrywać, że nie tak to sobie wszystko wyobrażano w Zielonej Górze...

- Zawód trenera jest jaki jest - mówił krótko Andrzej Adamek. Czy jego posada jest wciąż pewna?

Źródło artykułu: