W pierwszej rundzie spotkań koszykarze Znicza Basket na wyjeździe grają aż dziesięciokrotnie. Przed spotkaniem z Sudetami Jelenia Góra drużyna z Pruszkowa z siedmiu meczów wyjazdowych wygrała tylko jeden - w inauguracyjnej kolejce z Resovią Rzeszów. Pomimo złej passy przyjezdnych gospodarze obawiali się potyczki z drużyną z Mazowsza: - My mamy młody, jeszcze nie ograny w pierwszej lidze zespół, który w każdym spotkaniu na zapleczu ekstraklasy zdobywa cenne doświadczenie - mówił przed meczem drugi trener gospodarzy Artur Czekański. Jak się później okazało słowa szkoleniowca Sudetów okazały się prorocze.
Po 3 minutach meczu Sudety prowadziły co prawda 7:3, ale 2 minuty później po akcjach najskuteczniejszego strzelca pierwszej ligi Jakuba Dłoniaka oraz skrzydłowego Grzegorza Malewskiego było już 7:11. Dzięki twardej obronie oraz małej liczbie strat - tylko 2 do przerwy - koszykarze Znicza Basket z każdą minutą powiększali swoją przewagę. Do przerwy przyjezdni prowadzili różnicą sześciu punktów, a w 15 minucie po akcji 2+1 Dominika Czubka już 13:27. Ale wówczas gra przyjezdnych się załamała. W dogodnych sytuacjach nie trafiali Artur Bajer i Dłoniak, a gospodarze po akcjach doświadczonego Krzysztofa Samca do przerwy przegrywali tylko siedmioma punktami.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Po trafieniu z obwodu Dłoniaka Znicz Basket w połowie trzeciej kwarty prowadził 41:56. Wtedy przypomniał o sobie jednak starszy z braci Niesobskich - Rafał, po jego rzucie za trzy punkty Sudety zmniejszyły stratę do zaledwie trzech punktów (57:60). - Moim zawodnikom przytrafił się kolejny przestój w grze, na szczęście w porę udało się go przełamać - cieszył się po meczu szkoleniowiec Znicza Basket Bartłomiej Przelazły. Właśnie przez takie przestoje koszykarze z Pruszkowa przegrali kilka ligowych spotkań, w meczu z Sudetami strzelecką niemoc gości przełamał celnym rzutem zza linii sześciu metrów i dwudziestu pięciu centymetrów Malewski. Od tego momentu pruszkowianie zaczęli grać spokojniej i dokładniej. W utrzymaniu prowadzeniu przyjezdnym pomógł także trener Ireneusz Taraszkiewicz, który przy stanie 61:67 za krytykowanie decyzji sędziego został ukarany przewinieniem technicznym. Gości z osobistych zdobyli cztery punkty, a po wyprowadzeniu piłki z boku kolejne dwa. - Nie powinienem tego zrobić, ale jeden z sędziów chciał być zdecydowanym bohaterem tego spotkania. Ja nie obraziłem arbitra, tylko udzieliłem mu kilka słów krytyki - tłumaczył po spotkaniu trener Taraszkiewicz. Tej przewagi pomimo zrywu w końcówce Sudety nie zdołały już odrobić.
Po tej porażce Sudety spadły na 11. miejsce w tabeli, Znicz Basket Pruszków awansował o jedną pozycję wyżej i po dwunastu kolejkach ligowych jest 14.
Sudety Jelenia Góra - Znicz Basket Pruszków 74:85 (9:15, 24:25, 26:23, 15:22)
Sudety: R.Niesobski 22 (3), K.Samiec 13 (3), T.Wojdyła 11 (1), J.Czech 10, M.Matczak 7, P.Tarasewicz 6, Ł.Niesobski 3, J.Wilusz 2, J.Jankowiak 0, A.Grygiel 0;
Znicz Basket: J.Dłoniak 23 (1), D.Czubek 20 (4), T.Briegmann 13 (1), G.Malewski 10 (2), A.Suliński 8 (2), D.Wilkusz 7 (1), A.Bajer 4, P.Bacik 0, Ł.Kok 0.