Starcie na terenie mistrza kraju od początku nie układało się po myśli Kociewskich Diabłów i co było do przewidzenia, to gospodarze bardzo szybko osiągnęli pewne prowadzenie. Po 1. kwarcie meczu podopieczni Miodraga Rajkovica wygrywali 25:11 i kibice zgromadzeni przy ulicy Maratońskiej mieli ogromną nadzieję, że ich ulubieńcy stopniowo będą powiększać przewagę. Tak też się stało, a gdy oba zespoły zeszły na przerwę, to po stronie zgorzelczan widniało aż o 21 "oczek" więcej od rywali.
[ad=rectangle]
- Pierwsza połowa tak naprawdę pokazała możliwości obu zespołów i uważam, że zespół ze Zgorzelca gra w tym momencie najlepszą koszykówkę w Polsce - przyznał trener Polpharmy, Tomasz Jankowski. - Jeszcze raz gratuluję im pierwszego zwycięstwa w Eurolidze i też na tym polega profesjonalizm takich drużyn, które na swoim podwórku dominują, ale grając też z teoretycznie czy praktycznie słabszymi zespołami są w stanie się skoncentrować - dodał.
3. kwarta walki pomiędzy Turowem a Polpharmą przybrała jednak dość nieoczekiwany scenariusz i gracze biało-niebieskich w pewnym momencie zbliżyli się do swoich przeciwników... zaledwie na 8 punktów. Ostatecznie uczestnik Euroligi znacząco wzmocnił tempo gry i znów pokazał klasę, utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że pomiędzy obiema drużynami jest duża przepaść. Koszykarze ze Starogardu Gdańskiego zasłużyli jednak na słowa pochwały.
- Należy się kilka słów zachęty dla moich chłopaków, bo były takie momenty, które pokazały, że można nawet z mistrzem grać - mówił Jankowski. - Oczywiście chcemy żeby tych momentów było więcej, natomiast ze statystyk wynika to, że na pewno zbyt bojaźliwie rozpoczęliśmy mecz. Druga połowa była znacznie lepsza w naszym wykonaniu, ale tak czy inaczej zbyt mało wygraliśmy pojedynków 1 na 1, mieliśmy też swoje słabe momenty pod koszem - podsumował.