Deonta Vaughn: Ta porażka bardzo boli

- Ta porażka bardzo boli, bo dostać 31 punktów więcej w swojej hali to niezwykle rzadka sprawa - mówi po meczu z Treflem Sopot obrońca Anwilu Włocławek Deonta Vaughn.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Po pokonaniu Polpharmy Starogard Gdański, Anwil Włocławek miał wziąć drugie zwycięstwo z rzędu. Za włocławianami przemawiało właściwie wszystko: zmiana trenera, który dał ożywczy powiew optymizmu, wygrana w minionej kolejce, kłopoty w szeregach Trefla i cztery wcześniejsze porażki z rzędu rywala. W Hali Mistrzów wszystko jednak było odwrotnie proporcjonalne od oczekiwań fanów.
- Ta porażka bardzo boli, bo dostać 31 punktów więcej w swojej hali to niezwykle rzadka sprawa - mówi Deonta Vaughn. Amerykanin zdobył co prawda 14 punktów, będąc najskuteczniejszym graczem Anwilu, ale akurat w niedzielnym meczu żaden to powód do dumy. 14 oczek na 56 zespołu chluby ani zawodnikowi, ani drużynie nie przynosi.

Anwil rozegrał najsłabsze spotkanie w sezonie. Nie dość, że włocławianie zdobyli najmniej punktów w rozgrywkach (wspomniane 56, wcześniej było 58 w meczu z Asseco), to jeszcze stracili ich najwięcej, bo 87. Co ciekawe, sopocianie nie pozwolili Rottweilerom przekroczyć bariery 60 oczek, choć wcześniej inne zespoły nie miały żadnych problemów, by zdobywać przeciwko Treflowi średnio ponad (!) 84 punkty.

- Trefl zagrał bardzo dobre zawody. Trafiali rzuty, których my nie trafialiśmy. Zagrali z większą agresją i grali płynniej niż my. Ich serie punktowe były długie i przez długie minuty potrafili utrzymać dobry, wysoki rytm gry. My niestety przeciwnie - dodaje Vaughn.

Atmosfera w drużynie jest daleka od ideału. Nowy trener Predrag Krunić dał zastrzyk świeżości, który został ugruntowany zwycięstwem w Starogardzie Gdańskim, ale po porażce z Treflem nie może być mowy o jakimkolwiek optymizmie. Tym bardziej, że w następnych dwóch kolejkach Rottweilery zmierzą się z PGE Turowem i Stelmetem.

- Co możemy zrobić? Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pracować dalej. Ten mecz powinniśmy rozegrać zupełnie inaczej i go wygrać. Nasza gra zacięła się w pewnym momencie i teraz każdy jest sfrustrowany. Musimy jednak przekuć tę frustrację w złość. Sezon jest długi, a meczów wystarczająco dużo, byśmy złapali właściwy rytm - kończy Amerykanin.

Predrag Krunić: Wiemy już jak słabo możemy zagrać

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×