Ekipa z Mazowsza przegrała w sobotę ze Spójnią Stargard Szczeciński 68:72. - Trudno mówić o dobrym humorze po tym meczu. Nastawienie mam dobre po tym, co zobaczyłem. Bardzo mi przykro, że przegraliśmy. Niewiele zabrakło, a wiemy jak trudny to jest teren. W Stargardzie polegnie więcej niż pół ligi. Na pewno Spójnia będzie się liczyła w tych rozgrywkach. Tym bardziej mogę być zadowolony z postawy moich zawodników - ocenił trener Znicza Basket Pruszków.
[ad=rectangle]
- Nie wstydzę się tego meczu. To spotkanie było jednym z dwóch najlepszych, jakie zagraliśmy w tym sezonie. Niestety przegranym. Liczę, że ten progres w grze, bo z Krosnem również nie było najgorzej, będzie się utrzymywał. Jeżeli tak się stanie będę zadowolony. To jest jedyny promyk z tego meczu, który najbardziej zapamiętam, a co do wypominania błędów to zrobię to zawodnikom na pewno - dodał Michał Spychała.
Goście w końcówce postraszyli wyżej notowanego przeciwnika. Przegrywali dwoma punktami, lecz wtedy nie zdołali zatrzymać dwóch kolejnych akcji Spójni. - Kilka błędów w obronie, gdzie przeboleję trudne punkty zespołu ze Stargardu, ale łatwe niestety bolą. Mogliśmy zrobić coś inaczej w końcówce. Nie nastawiliśmy się rzeczywiście na faul. Liczyłem, że zrobimy to inaczej. Rzucimy się bardziej na przeciwnika i nawet, jeżeli nie przejmiemy piłki to sfaulujemy w ten sposób. Tego czasu trochę zabrakło. Jeszcze padły punkty Stokłosy, ale bardziej bolą mnie punkty Soczewskiego - analizował trener Znicza.
Jednym z kluczowych elementów były przegrane zbiórki. Świetnie spisali się Rafał Bigus i Arkadiusz Soczewski. - Mieliśmy słabą odpowiedź na podkoszowych gospodarzy. I tak duży szacunek dla moich zawodników, którzy walczyli pod tablicami i zrobili, co mogli - przyznał Michał Spychała.
Pruszkowianie po ośmiu kolejkach zajmują dziesiątą lokatę w tabeli. Wygrali trzy mecze i doznali pięciu porażek. Jak trener, który przez kolejny sezon prowadzi Znicz Basket ocenia sytuację w rozgrywkach zaplecza TBL? - Myślę, że liga będzie bardzo wyrównana. Oprócz czterech zespołów, które odejdą od reszty stawki. Mnie brakuje jednego meczu. Któregoś ze spotkań w Gliwicach lub Bydgoszczy. Byliśmy w dole dyspozycyjnym. Byłoby dobrze jakbym jeden z tych meczów miał. Nie mam, nie udało się nic nadrobić ani na Krośnie ani na Spójni, ale to było trudniejsze niż plany związane z tamtymi zespołami - stwierdził.