Pięciu niezniszczalnych - relacja z meczu Spójnia Stargard Szczeciński - Znicz Basket Pruszków

Koszykarze Spójni Stargard Szczeciński odnieśli szóste zwycięstwo w sezonie. W sobotę pokonali Znicz Basket Pruszków i własne problemy.

W składzie gospodarzy był już kapitan, Jerzy Koszuta, który powraca do treningów po kontuzji. W sobotę jeszcze nie zagrał podobnie, jak koszykarz Znicza, Damian Janiak. W osłabieniach był, zatem remis, lecz dopiero po meczu trener Aleksander Krutikow zdradził, że w minionym tygodniu miał więcej problemów. Jego koszykarze zmagali się z chorobami i niektórzy z nich nie mogli uczestniczyć we wszystkich treningach.

[ad=rectangle]

Sam mecz był wyrównany i charakteryzował się dużą zmiennością. Jedna z drużyn uzyskiwała przewagę, by po chwili tracić wypracowany dorobek. W pierwszej odsłonie lepszą defensywą zaskoczyli pruszkowianie i to oni prowadzili 10:5. Minęło kilkadziesiąt sekund i po kilku szybkich akcjach Spójnia wygrywała 13:10. Sześć punktów w tym fragmencie zdobył Piotr Pluta.

Szczególnie w drugiej połowie inicjatywę przejęli już jednak gospodarze. Kilka razy prowadzili oni różnicą blisko dziesięciu "oczek". Goście próbowali wrócić do gry, lecz czołowi zawodnicy Spójni wykazywali się wtedy odpornością i trafiali w najważniejszych momentach.

W końcówce szczęście mogło się jednak uśmiechnąć do Znicza Basket, który zmniejszył stratę do dwóch punktów. Odpowiedział Arkadiusz Soczewski, lecz w kolejnej akcji sędziowie przyznali trzy rzuty wolne Adamowi Kaczmarzykowi. Zawodnik gości trafił dwie próby, lecz wtedy jedyną szansą drużyny z Mazowsza był przechwyt. Nie udało im się odebrać piłki gospodarzom. Nie uczynili tego nawet przewinieniem, a po długiej akcji punkty zdobył Marcin Stokłosa, który w praktyce przypieczętował wygraną Spójni. Znicz nie zdołał już odpowiedzieć, lecz szanse na remis w ostatnich sekundach miał minimalne.

- To, co rzuca się w oczy to dosyć mocno przegraliśmy zbiórki. Bardzo silni podkoszowi gospodarzy. W obronie szczególnie w końcówce powinniśmy zagrać dokładniej i agresywniej. Może przechwycilibyśmy jedną albo dwie piłki lub zmusili przeciwników do błędów. To zaważyło - powiedział kapitan Znicza, Adam Linowski, który w sobotę zdobył 11 punktów i zebrał sześć piłek. - To był dobry mecz. Myślę, że bardzo twardy i emocjonujący do końca - dodał.

Rzeczywiście gospodarze dominowali pod tablicami (38:26). Double-double osiągnęło dwóch koszykarzy. Rafał Bigus uzyskał 20 punktów i 16 zbiórek, a 12 "oczek" i tyle samo "desek" to dorobek Arkadiusza Soczewskiego. Piotr Pluta zdobył 19 punktów, a po osiem asyst osiągnęli Marcin Stokłosa i Łukasz Żytko. Najlepiej wśród przyjezdnych wypadł Adam Kaczmarzyk, który zdobył 23 punkty.

Niewątpliwie kłopotem trenera Krutikowa była dyspozycja rezerwowych. To rzadko spotykana sytuacja, ale prawie wszystkie punkty Spójni zdobyła startowa piątka. Wyjątkiem w pierwszej połowie był Paweł Bodych, który trafił z dystansu, a w końcówce Dawid Mieczkowski dorzucił dwa "oczka". Do przerwy niewiele lepiej było w drużynie prowadzonej przez Michała Spychałę. Po zmianie stron pierwszą piątkę wsparli również Filip Put, Roman Janik i Kamil Czosnowski, którzy zdobyli kilkanaście punktów więcej niż rezerwowi gospodarzy.

Spójnia Stargard Szczeciński - Znicz Basket Pruszków 72:68 (17:14, 18:15, 18:17, 19:22)

Spójnia: Bigus 20, Pluta 19, Soczewski 12, Żytko 10, Stokłosa 6, Paweł Bodych 3, Mieczkowski 2, Łukasz Bodych 0, Kasprzak 0, Wróblewski 0.

Znicz: Kaczmarzyk 23, Kowalewski 11, Linowski 11, Put 11, Czosnowski 4, Janik 4, Hybiak 2, Tokarski 2, Jaśkiewicz 0.

Komentarze (1)
avatar
jaroKlin
16.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak nie ma w składzie prawdziwego środkowego, który zneutralizuje Rafała Bigusa to się przegrywa.