Sukces był o krok - relacja z meczu USK Praga - Wisła Can Pack Kraków

Jeszcze kilkanaście sekund przed końcem starcia wydawało się, że Biała Gwiazda zainkasuje pełną pulę, ale dwa niecelne rzuty osobiste Allie Quigley i trafienia Vaughn pozbawiły ją złudzeń.

Wiślaczki miały przyłożyć szczególną wagę do pierwszych fragmentów spotkania. Poprzednimi razy właśnie wtedy dawały się zaskakiwać i niestety tej środy sytuacja wyglądała podobnie. USK zaczęło od prowadzenia 7:0, od razu otwierając sobie wygodną zdawałoby się drogę do celu. Aktywne były Katerina Elhotova oraz Laia Palau. Obie szukały się wzajemnie na parkiecie, ogrywając wciąż powolną defensywę krakowianek. Te ostatnie aby nie dać rywalkom zbyt daleko uciec niedługo potem postanowiły dogonić oponenta, aczkolwiek w kwarcie numer jeden zdobyły zaledwie 10 "oczek". Musiały zatem odmienić swoją postawę jeżeli myślały o odniesieniu sukcesu.
[ad=rectangle]
Cząstkowa poprawa przyszła w drugiej "ćwiartce". Jantel Lavender i Farhiya Abdi przeprowadziły parę udanych akcji. Dzięki amerykańskiej podkoszowej mistrzynie Polski przegrywały tylko 18:20. Prażanki nie mogły czuć się zarazem pewnie, ponieważ podopieczne Stefana Svitka ewidentnie nabierały wiatru w żagle.

Mimo tego gospodynie jeszcze odpierały ataki. W dużej mierze pomagała Kia Vaughn, będąca wśród najskuteczniejszych zawodniczek całej konfrontacji. Wspierała ją Eva Viteckova przymierzając zza łuku. Głównie za sprawą tej dwójki uczestnik tegorocznego turnieju FinalEight wygrywał po 20 minutach 36:30. Pozytywny symptom jeśli chodzi o ekipę Białej Gwiazdy stanowiła Allie Quigley, która stopniowo przejmowała ciężar odpowiedzialności od reszty koleżanek.

Dalszy scenariusz przyniósł więcej radości dla najlepszego teamu TBLK. Trafienia wspominanej przed chwilą obwodowej, legitymującej się węgierskim paszportem i postawa Gintare Petronyte pozwoliły przechylić szalę zwycięstwa. Dowodzone przez trener Natalię Hejkovą koszykarki z czasem traciły atuty. Nawet doświadczona Palau popełniała sporo strat. Próbkę talentu dała również Abdi, wedle przypuszczeń pełniąca istotną rolę w drużynie.

Warto podkreślić, że małopolski kolektyw lepiej bronił dostępu do własnego kosza. Korzystny rezultat stanowił odzwierciedlenie zaangażowania na obu stronach boiska. Tuż przed zakończeniem trzeciej partii dwa rzuty wykorzystała Cristina Ouvina i wynik brzmiał 48:52.

Klub spod Wawelu raczej nie planował wypuścić dogodnej okazji z rąk. W decydującej batalii nawet prawie zadał ostateczny cios. Tyle że sam finisz wypadł fatalnie. Najpierw Petrović maksymalnie zredukowała dystans dzielący oba zespoły. Kilkanaście sekund przed syreną oba "osobiste" zmarnowała Quigley, czego nie powieliła Vaughn. Stając na linii dwukrotnie umieściła piłkę między obręczą, przypieczętowując triumf gospodyń.

USK Praga - Wisła Can Pack Kraków 67:66 (16:10, 18:20, 14:22, 19:14)

USK: Viteckova 18, Petrović 17, Vaughn 13, Elhotova 8, Palau 4, Burgrova 3, Vesela 2, Quinn 2

Wisła Can Pack: Quigley 13, Petronyte 13, Abdi 13, Lavender 10, Vandersloot 9, Ouvina 6, Żurowska 2.

Komentarze (1)
avatar
antek
19.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
hmmm, szkoda, że w Gorzowie ręka jej w ogóle nie drgała...:)