Dąbrowianie niczym zespół z II ligi. "Być może to jest brutalne, ale prawdziwe"

Koszykarze MKS-u mają za sobą fatalną kwartę, w której zdołali oddać zaledwie jeden celny rzut z gry. Dla trenera zagłębiowskiej drużyny taka postawa była nie do przyjęcia.

Mimo że dąbrowscy koszykarze podchodzili do starcia z Rosą Radom ambitnie, to parkiet zweryfikował ich nadzieje na pierwsze domowe zwycięstwo w ich debiutanckim sezonie w TBL. Od samego początku rozgrywek problemem Zagłębiaków jest utrzymanie na odpowiednim poziomie koncentracji, gdy zespół choć na chwilę ją utraci, bardziej doświadczeni rywale od razu wykorzystują ten fakt, zbliżając się do wygranej.
[ad=rectangle]
Podobnie było podczas konfrontacji z radomianami, którzy w trzeciej kwarcie pokazali, że nie wybaczają błędów. Tę część spotkania wygrali oni bardzo pewnie, gdyż 25:6, a cały mecz zakończył się ich triumfem 72:57. - Koncentracji wystarczyło nam na pierwszą połowę. Mimo że wydawało nam się, iż zmotywowaliśmy w przerwie zespół do jeszcze lepszej gry w trzeciej kwarcie, to początek tej odsłony był fatalny. Właściwie nie zrealizowaliśmy żadnego z założeń, które podjęliśmy w trakcie przerwy i pięć albo sześć minut było fatalnych. Nie wiem czy wynikało to z braku koncentracji, czy być może braku siły, bo w pierwszej połowie graliśmy dosyć dobrze. Trudno powiedzieć - przyznał Wojciech Wieczorek.

W trzeciej odsłonie pojedynku Zagłębiacy zdobyli tylko sześć punktów, z czego aż połowę z linii rzutów wolnych. Po niemal 5,5 minuty niemoc rzutową przełamał Myles McKay, trafiając z dystansu. Z kolei resztę "oczek" dołożył Adam Metelski, oddając trzy celne rzuty osobiste.

Szkoleniowiec MKS-u Dąbrowa Górnicza był zdruzgotany postawą swoich podopiecznych, którzy w starciu z Rosą zaprezentowali się z dwóch stron - w pierwszej połowie grali dobrze, na przerwę schodząc z prowadzeniem 32:31, natomiast po powrocie na boisko byli oni tylko cieniem samych siebie. - Po raz kolejny niektórzy gracze nie pokazali się z dobrej strony. Myślę, że będziemy musieli bardzo poważnie porozmawiać z całą drużyną, bo trzecia kwarta była chyba najgorsza w naszym wykonaniu biorąc pod uwagę występy w naszej hali. Było za dużo niedokładności, za dużo było zachowań, które można określić tylko w jeden sposób - zachowania drugoligowe. Być może to jest brutalne, ale prawdziwe - zaznaczył Wieczorek.

Słaba postawa zespołu ma swoje konsekwencje kadrowe - beniaminka wzmocnił bowiem Ken Brown, a zarząd klubu nie wyklucza kolejnych transferów, jak również zmian w polskiej części składu.

Źródło artykułu: