27-letni gracz po trzech latach przerwy wrócił na Podkarpacie i wielu kibiców liczyło, że znów będzie jednym z liderów drużyny i wyróżniającą się postacią całej ligi. Początek sezonu był dla Josha Millera nieudany. Gracz miał blisko dwa lata przerwy w grze, ale z każdym kolejnym tygodniem widać, że jest coraz bliższy odbudowania formy, do której przyzwyczaił podczas swojego pierwszego pobytu w Polsce.
Amerykanin znakomicie zaprezentował się zarówno w starciu z Asseco, jak i w meczu z King Wilki Morskie Szczecin. Gospodarze wygrali dość wyraźnie dzięki świetnej drugiej połowie. Przed przerwą gra Jeziora Tarnobrzeg nie wyglądała najlepiej. Beniaminek miał już 15 oczek zaliczki, ale gracze Zbigniewa Pyszniaka grali cierpliwie i jeszcze przed przerwą udało im się odrobić część strat. - Graliśmy dość słabo w pierwszej fazie spotkania. Odrobiliśmy jednak straty i mamy drugą wygraną - nie krył swojej radości mierzący 170 cm gracz.
[ad=rectangle]
Po zmianie stron gospodarze wygrali aż 17 punktami i nadspodziewanie łatwo wywalczyli drugą wygraną z rzędu. Na uwagę zasługuję znacznie lepsza obrona, z którą gracze ze Szczecina przed długie fragmenty nie potrafili sobie poradzić. - Znaleźliśmy po tych nieudanych minutach naszą grę. Znacznie lepiej wyglądało przejście z obrony do ataku. Mieliśmy dzięki temu szansę grać zespołowo i otwartych pozycji nie brakowało - dodał Miller.
Mimo wąskiej rotacji Jeziorowcy zwłaszcza po przerwie wyglądali od rywala lepiej pod względem fizycznym. - Było więcej agresji z naszej strony, to napędziło grę. Poprawiliśmy się w walce o zbiórki, wyprowadzaliśmy szybkie akcje. To wszystko w konsekwencji pozwoliło nam wywalczyć zwycięstwo - zakończył podopieczny Zbigniewa Pyszniaka.
Wygrana z zespołem prowadzonym przez Krzysztofa Koziorowicza sprawiła, że Jeziorowcy kosztem Anwilu opuścili ostatnie miejsce w tabeli i obecnie legitymują się bilansem 2-6.