Krzysztof Koziorowicz: Na tym polegają umiejętności

Tylko na 15 minut dobrej gry było stać beniaminka ze Szczecina w wyjazdowym meczu z Jeziorem. - Za łatwo oddaliśmy inicjatywę rywalom - przyznał po spotkaniu trener gości.

Gdy King Wilki Morskie Szczecin w drugiej kwarcie wyszły w Tarnobrzegu na prowadzenie 37:22 wydawało się, że dalszy przebieg spotkania będzie jednostronny, a kibice zgromadzeni na tarnobrzeskiej hali znów zobaczą wysoką porażkę Jeziora Tarnobrzeg. Oblicze gospodarzy odmienił jednak głównie Dominique Johnson, który po przerwie był nie do zatrzymania i praktycznie się nie mylił. Amerykanin zdobył aż 28 punktów, trafiając 9/15 rzutów z gry. Goście nie odpowiedzieli na świetną grę lidera gospodarzy. Zawiedli Trevor Releford (3/9 z gry) i Paweł Kikowski (5/13 z gry, w tym 1/8 za trzy). Gracze Zbigniewa Pyszniaka wygrali dość pewnie 95:85 i była to dla nich druga wygrana w sezonie.

[ad=rectangle]

- Gratulacje dla zespołu z Tarnobrzega. Zagrali końcówkę drugiej kwarty i całą drugą połowę zdecydowanie bardziej agresywnie, byli bardziej zdeterminowani. Johnson trafił trzy trójki, potem dołożyli jeszcze kolejne dwie. To jest postać, która zdecydowała o losach całego spotkania. Nam takiego zawodnika brakowało - mówił rozczarowany Krzysztof Koziorowicz.

Zdaniem opiekuna beniaminka ze Szczecina ważna dla losów całego starcia była końcówka drugiej odsłony, w której goście nie potrafili zagrać odpowiednio skoncentrowani i w bardzo łatwy sposób stracili większość wcześniej wypracowanej przewagi. Od tego momentu Jeziorowcy złapali wiatr w żagle i zdominowali Wilki Morskie. - Na tym właśnie polega basket, że można robić pewne układanki. Nasza gra była poprawna, ale już przed przerwą zdecydowanie za łatwo straciliśmy przewagę. Z 15 oczek Jezioro zeszło nam na tylko siedem. Teraz można gdybać, ale jakby po dwóch kwartach było 10-12, to rywal miałby po prostu trudniej. Jezioro musiałoby grać szybciej - analizował trener gości.

Trener Wilków Morskich ma nad czym myśleć
Trener Wilków Morskich ma nad czym myśleć

Jezioro zagrało dokładnie tak, jak do tego przyzwyczaiło. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka starali się grać bardzo szybko, a lepsza postawa w obronie i błędy szczecinian napędzały grę gospodarzy. - Trzecią i czwartą kwartę zagraliśmy w obronie fatalnie. Poprawiliśmy trochę grę na desce. Wiedzieliśmy, że zespół z Tarnobrzega gra właśnie tak, jak pokazał. Grają na obwodzie, dużo pick and pop. Byliśmy na to przygotowani, a mimo wszystko gracze rywala te pozycje rzutowe mieli - przyznawał Koziorowicz.

Wygrana ekipy z Podkarpacia sprawiła, że zrównała się ona w tabeli z Wilkami Morskimi. Mimo wąskiej rotacji i sporej przewidywalności w grze Jezioro wykorzystało swoje atuty i znów sprawiło niespodziankę. - Na tym polegają umiejętności. Często wiedziało się o jednym czy drugim graczu, że umie grać w basket. Mimo tego facet i tak swoje zrobił. Niestety tak się to odbyło w Tarnobrzegu - powiedział Krzysztof Koziorowicz.

Źródło artykułu: