Kacper Młynarski: Nagle wszystkie obelgi i żarty pod naszym adresem ucichły
Już przed sezonem mało kto wierzył, że Jeziorowcy będą w stanie przeciwstawić się innym zespołom. Czy po dwóch wygranych gracze Zbigniewa Pyszniaka będą inaczej postrzegani?
Bartosz Półrolniczak
Po dwóch zwycięstwach z rzędu diametralnie zmieniła się atmosfera wokół Jeziora Tarnobrzeg. Zespół sprawił swoim kibicom miłe niespodzianki, prezentując przy tym ambitną i bardzo skuteczną grę. Sporo zmian kadrowych w okresie przygotowawczym z pewnością nie pomogło ekipie z Podkarpacia, ale po kilku tygodniach wreszcie widać, że koszykarze Zbigniewa Pyszniaka stają się drużyną. - Myślę, że ta wygrana w Gdyni zmieniła przede wszystkim naszą wiarę w siebie. Ale czy stało się to z jednym dniem? Uważam, że praca na treningach po prostu przyniosła efekt - mówi Kacper Młynarski.Porażki brały się głównie z fatalnej gry w defensywie. Starcie z Asseco Gdynia pozwoliło przerwać pasmo niepowodzeń i odblokować się zawodnikom. Była to wygrana ważna nie tylko od strony sportowej, ale również, a może przede wszystkim od strony psychicznej. - Była ważna z jednego i drugiego powodu. Potrzebowaliśmy zwycięstw, żeby wyrwać się z końca tabeli i mam nadzieję, że w tym kierunku to pójdzie. Psychicznie na pewno też mamy teraz większy luz - nie ukrywa 22-letni skrzydłowy.
- Jestem niesamowicie szczęśliwy, że gram tak dużo - cieszy się Kacper Młynarski
Sporym wyzwaniem, ale również ryzykiem jest dla graczy wąska rotacja Jeziora. Póki co gracze nie narzekali jednak na poważniejsze urazy, co sprawia, że Zbigniew Pyszniak nie miał powodów do zmartwień. Koszykarze zgodnie podkreślają, że dobrze czują się w tej konfiguracji i nie ma mowy o żadnym zmęczeniu. - Zdecydowanie o to chodzi ! Ja jestem niesamowicie szczęśliwy, że gram tak dużo. Ostatnio było chociażby 38 minut. Jeden mecz w tygodniu to nie problem - uspokaja skrzydłowy.
Już przed sezonem nie brakowało negatywnych opinii na temat Jeziora Tarnobrzeg. Czy dwie wygrane mogą sprawić, że drużyna zostanie inaczej postrzegana przez innych? - Nie wiem czy można to nazwać satysfakcją, ale nagle wszystkie obelgi i żarty pod naszym adresem ucichły. Tak jak już kiedyś mówiłem, na mnie te negatywne komentarze nie robią żadnego wrażenia - przyznaje jeden z liderów ekipy Zbigniewa Pyszniaka.
Uwierzyliśmy w swoje możliwości - rozmowa z Jakubem Patoką, graczem Jeziora Tarnobrzeg