- Przede wszystkim chcę podziękować moim koszykarzom za to, że się nie poddali i wierzyli do samego końca, że można ten mecz wygrać. Przegrywaliśmy w czwartej kwarcie już różnicą około 10 punktów, do końca meczu pozostawało kilka minut, a mimo to obroniliśmy kluczowe akcje, zagraliśmy skutecznie w ataku i mamy efekt w postaci wygranej - tymi słowami trener Trefla Sopot, Darius Maskoliunas, rozpoczął swoją wypowiedź po meczu z Polfarmexem Kutno.
[ad=rectangle]
Gospodarze dominowali w sobotnim meczu i przez długie minuty to oni dyktowali tempo gry. Nieco mniej niż zwykle skuteczny był Kwamain Mitchell, ale tacy gracze jak Patrik Auda czy Kevin Johnson wsparli swojego lidera i wydawało się, że Polfarmex zgarnie kolejne zwycięstwo. Tym bardziej, że jeszcze trzy minuty przed końcem pojedynku było 64:58 dla gospodarzy. Ostatni fragment jednak sopocianie zwyciężyli 11:2 i wygrali cały mecz 69:66.
[i]
- Udało nam się wyjść z opresji w momencie, w którym przegraliśmy 9-10 punktów, a kluczem do zwycięstwa okazała się zmiana jakiej dokonaliśmy w samej końcówce. Postawiliśmy strefę, która dała nam wygraną. Wybiliśmy rywali z rytmu, trafiliśmy kilka ważnych rzutów i jednocześnie wybroniliśmy kilka akcji Polfarmexu. To zwycięstwo wiele dla nas znaczy, bo beniaminek gra jak... nie beniaminek. To bardzo fizyczny zespół. Widać w ich grze wielką pracę trenera i zawodników -[/i] tłumaczył litewski szkoleniowiec.
Maskoliunas odniósł się również do kwestii kutnowskiej hali i dopingu kibiców Polfarmexu, którzy powoli, z meczu na mecz, wyrastają na najgłośniejszą publikę w Tauron Basket Lidze.
- Chcę pogratulować miastu Kutno, że mają tak wspaniałych kibiców. Ja wiem, że ten doping wynika z tego, że hala jest mała, ale mimo wszystko jest super. Przecież ja grałem w tej lidze jak większość drużyn miała takie hale i pamiętam niejedno, ale teraz rozumiem dlaczego wszystkim zespołom gra się tutaj tak ciężko - zakończył Maskoliunas.