Konrad Wysocki: Pokazaliśmy serce

- Walczyliśmy, nie poddaliśmy się, poprawiliśmy defensywę i pokazaliśmy serce - mówi Konrad Wysocki po pierwszej wygranej Anwilu Włocławek we własnej hali w tym sezonie.

Dopiero w 10. kolejce, dopiero w piątym meczu u siebie, dopiero na początku grudnia i dopiero po dwóch miesiącach rywalizacji w sezonie 2014/2015 Anwil Włocławek był w stanie zejść zwycięski z parkietu Hali Mistrzów. Wcześniej Asseco, Wilki Morskie, Trefl oraz Stelmet - każda z tych drużyn wygrywała we Włocławku. Ugięli się dopiero zawodnicy Energi Czarnych Słupsk, którzy przegrali w sobotę 70:76.
[ad=rectangle]
- W końcu wygraliśmy. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Długo na nie czekaliśmy i nareszcie je mamy - mówi Konrad Wysocki, skrzydłowy Anwilu Włocławek. Niemiec urodzony w Polsce może mieć powody do zadowolenia. Nie tylko bowiem jego zespół wygrał drugi mecz z rzędu, ale również on sam gra jak z nut. Wikanie Startowi Lublin zaaplikował 19 punktów i dziewięć zbiórek, a słupszczanom w sobotę - 13 oczek i ponownie dziewięć zbiórek. Do double-double zabrakło naprawdę niewiele.

Do przerwy jednak więcej powodów do zadowolenia mieli koszykarze Dejana Mijatovicia. Energa Czarni dominowali na tablicach i dzięki temu prowadzili po 20 minutach walki 44:34. - Poprawy wymagała nasza defensywa. Trener zwrócił nam na to bardzo dużą uwagę w przerwie meczu i to podziałało. Zaczęliśmy lepiej bronić i dzięki temu zaczęliśmy lepiej zbierać. Czarni grali bardzo dobrze na tablicach w pierwszej połowie, ale w drugiej my byliśmy lepsi - tłumaczy Wysocki.

W pierwszej połowie rywale z Pomorza łatwo przekroczyli barierę 40 oczek. Po zmianie stron przez 19 minut byli w stanie zdobyć tylko... 18 punktów. W ostatnich sekundach nieco poprawili ten wynik, ale i tak 26 punktów rzuconych w drugiej połowie świadczy o bardzo dobrej defensywie Anwilu.

- Walczyliśmy, nie poddaliśmy się, poprawiliśmy defensywę i pokazaliśmy serce. Udało nam się wytworzyć presję na zawodnikach Czarnych, a w ostatnich minutach zagraliśmy z głową i utrzymaliśmy przewagę - kończy Wysocki.

Źródło artykułu: