Jacek Seklecki: Anwil przystąpił do meczu z Pana drużyną po porażce z Atlasem Stalą. Liczyliście na to, że włocławianie będą podłamani tą przegraną?
Jacek Jarecki: Wiedzieliśmy, że Anwil przegrał, ale wiedzieliśmy również, że każdy mecz jest inny i nie sugerowaliśmy się wcześniejszą porażką Anwilu. Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu pod względem taktycznym, na pewno udało nam się dobrze ograniczyć Pana Andrzeja Plutę, jednak to nie wystarczyło do osiągnięcia sukcesu w spotkaniu przeciwko Anwilowi.
Czyli jednym z zaleceń trenera było wyłączenie Andrzeja Pluty?
- Nie od dziś wiadomo, że Pan Andrzej Pluta jest jednym z najlepszych rzucających w naszej lidze, co udowadnia już od wielu lat. Jednym z naszych głównych zadań w tym meczu, było solidne ograniczenie przez całe spotkanie właśnie zawodnika Anwilu oraz odcinanie go od piłek, co połowicznie się udało.
Przed meczem trener Mariusz Karol mówił, że kluczem będzie wywieranie presji przez cały mecz na Łukaszu Koszarku.
- Na pewno nasi rozgrywający bardzo starali się, aby zabrać zawodnikowi Anwilu dużo zdrowia na parkiecie, ponieważ po odejściu Gerroda Hendersona jest on zdecydowanie mózgiem zespołu z Włocławka. Nie mnie to oceniać, jak wywiązali się z tego zadania moi koledzy. Na pewno Łukasz Koszarek jest świetnym zawodnikiem, który w tym sezonie gra wyśmienicie.
Mieliście ogromne kłopoty na tablicach.
- Zgadza się i właśnie o to trener Karol miał największe pretensje do nas i bardzo słusznie. Przed meczem dużo rozmawialiśmy o tym, że Anwil ma zawodników, którzy świetnie grają pod tablicami i walczą na deskach z całych sił, szczególnie w ataku. 44 zbiórki Anwilu, przy zaledwie 32 naszych, na pewno nie przysparza nam powodów do dumy.
Całą przewagę punktową, a także różnicę w zbiórkach Anwil wypracował sobie drugiej połowie. Co się stało z Pana drużyną w tej części gry?
- Ciężko mi powiedzieć. Być może przyczyną było to, że Anwil grał bardziej zespołowo od nas. Nasi strzelcy próbowali indywidualnych akcji w ataku, co nie zawsze wychodziło i nie zawsze przynosiło taki efekt, jakiego się spodziewaliśmy. Na pewno jeszcze przeanalizujemy cały mecz i będziemy mądrzejsi, gdyż postaramy się wyciągnąć wnioski z tego spotkania.
Można powiedzieć, że jesteście największą niespodzianką tegorocznych rozgrywek, jednak druga runda będzie dla was trudniejsza.
- Na pewno druga runda będzie dla nas cięższa, ponieważ gramy więcej meczów wyjazdowych. Ale my się nie przejmujemy tym specjalnie. W każdym meczu dajemy z siebie wszystko i niezależnie gdzie będziemy grać, będziemy walczyć o 2 punkty. Wiadomo, że lepiej by nam się grało w naszej hali, ale właśnie po drugiej rundzie zobaczymy, czy jesteśmy naprawdę silni. Cieszymy się z miejsca w tabeli, ale nie podchodzimy do tego z jakimś hurra-optymizmem. Przepracowaliśmy bardzo dobrze okres przygotowawczy i to przynosi jak na razie świetne rezultaty.
Dla Pana to pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak więc oceni pierwszą rundę we własnym wykonaniu?
- To mój pierwszy sezon w PLK i dopiero uczę się grać w tej lidze, z najlepszymi zawodnikami. Wiem, że stać mnie na dużo lepszą grę. Na pewno przejście o jeden szczebel rozgrywkowy wyżej nie jest łatwe. Ciężko pracuję nad tym, żeby się rozwijać i mam nadzieje, że na koniec sezonu będę mógł powiedzieć, że zrobiłem krok do przodu. Mam bardzo dobrych trenerów, którzy dają mi na każdym treningu cenne wskazówki. Dostaję ostatnio więcej minut i z tego jestem zadowolony.
Ciężko przestawić się z wielu juniora, na wiek seniora ?
- Już wcześniej miałem styczność z seniorską koszykówka, bo grałem w pierwszej lidze w Stalowej Woli. Na pewno w ekstralidze jest dużo ciężej i wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy, żeby stać się bardzo dobrym seniorem.