W piątkowy wieczór Trefl doznał szóstej porażki w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi i z bilansem 6-6 zajmuje szóste miejsce w tabeli. Sopocianie bardzo źle rozpoczęli mecz, przegrywając po pierwszych dziesięciu minutach 6:25. W pewnym momencie drugiej kwarty tracili do rywala aż 27 "oczek"!
[ad=rectangle]
- Bardzo źle zaczęliśmy spotkanie. Mieliśmy prawie trzydziestopunktową stratę w pierwszej połowie. Wróciliśmy do meczu, ale ciężko było grać z powodu tego wyniku - przyznał na konferencji prasowej Michał Michalak. Po powrocie z szatni przyjezdni mozolnie odrabiali jednak straty. - Mimo tego, że zbliżyliśmy się na pięć punktów, nie zdążyliśmy nadrobić tej różnicy - podkreślił.
Zawodnicy Rosy dobrze wytrzymali słabsze momenty swojej gry, nie dając podopiecznym Dariusa Maskoliunasa doprowadzić do remisu. - Po takim początku bardzo ciężko wrócić do meczu. To nam się nie udało. Pozostaje pogratulować Rosie Radom i życzyć wszystkim wesołych świąt, aby po nich wrócić do pracy - skomentował 21-latek.
Obwodowy spędził na parkiecie prawie 29 minut, w trakcie których zdobył 15 punktów, wszystkie dzięki rzutom z dystansu. Chybił tylko 2 razy. Żadna z jego czterech prób "za dwa" nie znalazła drogi do kosza. Ponadto miał 7 zbiórek. Nie mógł odżałować kiepskiego otwarcia zawodów. - Gdybyśmy znali odpowiedź, to pewnie zdecydowanie inaczej zagralibyśmy w tych pierwszych minutach. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Nie możemy dopuścić do tego, aby powtórzyło się to w kolejnym spotkaniu - zaznaczył.
Trefl zanotował skuteczność na niskim poziomie 35,7 proc. z gry (przy 50,9 proc. gospodarzy). - Rosa naciskała od samego początku mocno w obronie, my mieliśmy duże problemy w ataku, w związku z czym musieliśmy później to nadrabiać - podał przyczynę takiego stanu rzeczy Michalak.
Później w drugiej jest dużo lepiej, tylko, że raz się udaje, a raz nie, dogonić rywala.
Czy im brakuje koncentracji??