Saso Filipovski: Spokój? Zawsze koncentracja do końca

Drużyna Saso Filipovskiego kontynuuje serię zwycięstw. W niedzielę Stelmet Zielona Góra spokojnie pokonał radomską Rosę 73:59.

Przed meczem wydawało się, że Rosa Radom postawi Stelmetowi Zielona Góra trudniejsze warunki. Wicemistrzowie Polski kontrolowali jednak cały przebieg spotkania i odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu w polskiej lidze. - Przede wszystkim dziękuję kibicom, którzy przyjechali do hali, by przez 40 minut nam pomagać. Gratulacje dla moich zawodników. Zagrali dobrze w obronie, nieźle spisali się w zbiórkach, a w ataku nie robili zbyt wiele strat. Dobrze pracowaliśmy na parkiecie, co przełożyło się na skuteczną grę. Rosa to zespół, który gra dobrą koszykówkę, agresywnie prezentuje się w obronie i pokazali, że mają dużo potencjału - podsumował Saso Filipovski.
[ad=rectangle]

Zielonogórzanie wygrali pierwszą kwartę 24:8 i choć radomianie starali się nadrobić straty, to zespół z Winnego Grodu niemal do końca meczu pozostawał maksymalnie skoncentrowany. Wyjątkiem były ostatnie minuty, kiedy to na parkiecie pojawili się Patryk Pełka czy bracia Zywertowie. - Po pierwszej kwarcie nie było jeszcze żadnego spokoju. Nigdy nie jestem spokojny. 15, 16 czy 20 punktów to nic w koszykówce. W meczu potrzebna jest koncentracja przez 40 minut i świetna gra do końca spotkania. Przegraliśmy trzecią kwartę i nasza przewaga trochę zmalała, Rosa traciła 12 punktów - trafiliby jedną trójkę i byłaby panika. Byliśmy jednak skoncentrowani w obronie i kontrolowaliśmy rytm gry - dodał trener biało-zielonych.

Po raz kolejny sporo ponad 30 minut spędził na parkiecie Łukasz Koszarek. Nie da się ukryć, że kapitanowi Stelmetu potrzebny jest wartościowy zmiennik. - Na razie szukamy odpowiedniego zmiennika. Na rynku jest kilku zawodników i rozmawiamy. Im szybciej pojawi się nowy koszykarz, tym będzie lepiej dla trenera i zespołu. W meczu z Rosą Łukasz stracił wiele energii, z radomskiej ekipy Koszarka zamiennie kryło kilku zawodników, agresywnie bronili - zakończył Filipovski.

Źródło artykułu: