Asseco już od samego początku narzuciło swój styl gry, na który recepty nie potrafili znaleźć goście z Lublina. Beniaminek z Lubelszczyzny był w pewnych momentach spotkania bezradny na akcje A.J. Waltona, Filipa Matczaka, czy Przemysława Frasunkiewicza.
[ad=rectangle]
- Narzuciliśmy wysokie tempo od pierwszej minuty spotkania. Piłka krążyła dużo lepiej pomiędzy zawodnikami niż w ostatnich meczach. Widać, że gra idzie w dobrym kierunku. Z drugiej strony zagraliśmy za miękko w obronie i pozwoliliśmy rywalom na zbyt dużo zbiórek w ataku, zwłaszcza w pierwszej kwarcie, gdy Wikana miała ich aż pięć - zauważa David Dedek, opiekun Asseco.
Goście w tym meczu trafili co prawda 15 rzutów z dystansu, ale popełnili także taką samą liczbę strat, co miało duży wpływ na losu tego spotkania. Dla porównania, gospodarze zanotowali o siedem strat mniej. Po stronie gdyńskiej dziewięciu zawodników wpisało się na listę strzelców. 18 punktów (najwięcej) zdobył Filip Matczak.
- Zagraliśmy bardzo zespołowo w ataku. Każdy dołożył tę cegiełkę do sukcesu w tym meczu. Cieszę się, że każdy zagrał na swoim poziomie. Utrzymaliśmy prowadzenie do samego końca, ale to nie było łatwe spotkanie - uważa z kolei Sebastian Kowalczyk, rozgrywający Asseco.
Gdynianie pozytywnie zakończyli ten rok. Była to dla nich siódma wygrana w tym sezonie. To zwycięstwo umocniło ich na ósmym miejscu w tabeli. - Jestem zadowolony, że ten rok zakończyliśmy zwycięstwem - zaznacza Dedek.