Tydzień temu Deonta Vaughn rozegrał absolutnie najgorsze spotkanie w tym sezonie w Tauron Basket Lidze. Amerykanin zagrał fatalny mecz przeciwko Śląskowi Wrocław, rzucając tylko sześć punktów (2/8 z gry) i notując aż osiem strat (wyrównany niechlubny rekord ligi) przy zaledwie trzech asystach.
[ad=rectangle]
Po przyjeździe do Włocławka, doświadczony rozgrywający zostawał po każdym treningu i ćwiczył indywidualnie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w meczu z Polfarmexem Kutno będzie musiał zagrać zdecydowanie inaczej: zmniejszyć liczbę strat, a także dodać do tego dobrą defensywę przeciwko najlepszemu strzelcowi ligi, Kwamainowi Mitchellowi. I zrealizował oba te założenia wyśmienicie.
Vaughn już w pierwszej kwarcie odebrał jakąkolwiek chęć do gry Mitchellowi. Najlepszy strzelec ligi (22,3 punkty), nie trafił żadnego rzutu z trzech prób (zza łuku przymierzył gdy na parkiecie nie było już Amerykanina) w tej części meczu i zanotował dwie straty. Dodatkowo, w drugiej kwarcie trafił tylko raz na cztery rzuty i do przerwy miał jedynie sześć oczek, 2/8 z gry, 1/4 z linii i trzy straty.
- Rzeczywiście, dobrze wszedłem w ten mecz. Byłem bardzo skupiony i zdeterminowany po tym, jak bardzo słabo wypadłem kilka dni wcześniej we Wrocławiu. I cieszę się, że udało mi się zagrać skutecznie zarówno w obronie, jak i ataku przeciwko Polfarmexowi - powiedział po zakończeniu spotkania Vaughn.
Ostatecznie Mitchell i tak zakończył mecz jako najlepszy strzelec kutnowskiego zespołu (16 oczek, 7/18 z gry), ale do kosza trafiał głównie wtedy, gdy Anwil osiągnął już ponad 20 punktów przewagi. Amerykanin rozegrał jedno z najsłabszych spotkań w sezonie, więc koszykarze z Włocławka zrealizowali swój przedmeczowy plan w 100 procentach.
- Ogółem to było dobre spotkanie. Szybko wypracowaliśmy sobie przewagę, ale goście gonili. Nie mogliśmy pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji i najbardziej w meczu podobało mi się to, ze właśnie nie pozwoliliśmy im wrócić do gry. To chyba pierwsze takie spotkanie w sezonie, w którym uderzyliśmy bardzo mocno na początku, potem wypracowaliśmy sobie przewagę i w drugiej połowie jeszcze ją powiększyliśmy - cieszył się amerykański obrońca.
Po serii słabszych lub przeciętnych spotkań, przeciwko Polfarmexowi Vaughn zagrał bardzo skutecznie. O defensywie już wspomnieliśmy, natomiast w ataku zakończył spotkanie z dorobkiem 16 punktów (7/8 z gry), miał trzy asysty, choć nie ustrzegł się również trzech strat.
- Miałem słabszy okres ostatnio, gdzieś zgubiłem swoją formę z okresu przygotowawczego i listopada, ale cały czas pracuję nad tym, by moja dyspozycja była bardziej stabilna. Trener mnie bardzo motywuje. Ciągle mi powtarza, że nawet jak nie mam dobrego dnia w ataku, to mogę dać drużynie agresję, dobrą obronę, kreowanie gry i to staram się pokazywać w meczach. Trener też ciągle powtarza, że to jak trenujesz, zawsze odbije się na meczach. Dlatego na treningach staram się pracować jak najmocniej się da i cieszę się, że nowy rok zaczął się dla mnie tak udanie - zakończył Vaughn.