Dariusz Kaszowski: Graliśmy zagubiony basket
Zdecydowanie większa liczba strat od rywali okazała się, zdaniem trenera Sokoła, główną przyczyną porażki w meczu z rezerwami Rosy. - Nie da się wygrać, grając w ten sposób - podkreślił.
Piotr Dobrowolski
W sobotni wieczór PTG Sokół doznał niespodziewanej porażki. Jeden z faworytów rozgrywek musiał uznać wyższość ACK UTH Rosy, która we własnej hali pokonała kolejny z wyżej notowanych zespołów. Łańcucianie kiepsko rozpoczęli więc nowy rok, ponieważ ulegli beniaminkowi bardzo wyraźnie, aż 73:92.
Uwagi trenera na niewiele się zdały
Zespół z Podkarpacia przegrał więc drugi mecz z rzędu. W ostatniej kolejce 2014 roku, kończącej pierwszą rundę sezonu zasadniczego, uległ na wyjeździe Astorii Bydgoszcz 60:75. - Tłumaczę sobie, że nie da się całego sezonu zagrać równo i nie da się wygrać wszystkiego. Z drugiej strony wyszło rozprężenie świąteczne - skomentował ze spokojem szkoleniowiec.
Ani na moment nie pojawił się na parkiecie jeden z liderów Sokoła, Dawid Bręk. Niespełna 18,5 minuty przebywał na nim natomiast Maciej Klima. - Mamy trochę problemów zdrowotnych, dwóch podstawowych zawodników nie jest w pełni sprawnych. To też w pewien sposób się odbija, nie trenują w pełnym wymiarze i to wpływa na naszą dyspozycję - zwrócił uwagę Kaszowski.