Zmarnowana szansa gospodyń - relacja z meczu Widzew Łódź - Ślęza Wrocław

Łodzianki były o krok od pokonania beniaminka TBLK, ale źle rozegrały końcówkę i komplet punktów pojechał na Dolny Śląsk.

Adam Popek
Adam Popek
Wrocławianki za sprawą Agnieszki Śnieżek oraz Jhasmin Player szybko objęły prowadzenie 11:4, co spowodowało, że znalazły się w korzystnym położeniu. Widzew po chwili jednak zareagował. Nie chcąc powtórzyć scenariusza jaki wydarzył się kilka dni wcześniej pod Wawelem, kiedy mistrzynie Polski wręcz go rozgromiły zaczął grać odważniej. Wykazała się głównie Sarah Boothe. Amerykanka tradycyjnie wydatnie wspierała drużynę. Podopieczne Adama Ziemińskiego najwyraźniej zobaczyły, że rywal nie taki straszny i poszły za ciosem. Wziąwszy pod uwagę równoczesną stagnację gości udało im się przechylić szalę zwycięstwa, zamykając pierwszą kwartę wynikiem 28:22. Nastąpiło, więc zupełne odwrócenie ról.
Niemniej sielanka wkrótce się skończyła. Dowodzona przez wspominaną Player Ślęza odpowiedziała paroma akcjami. Niezwykle skuteczną zawodniczkę zza Oceanu uzupełniała Dorota Mistygacz. Faworytki publiczności chciały ponownie odskoczyć, lecz tym razem nie zdołały. Mimo tego należy podkreślić, że ich postawa mogła się podobać. Koszykarki ambitnie walczyły o swoje. Aktywnością odznaczała się też sprowadzona niedawno Angela Rodriguez, notując m in. celny rzut za trzy. Gdy próbkę umiejętności dała Cecilia Okoye łódzki zespół wygrywał 43:40, dzięki czemu spędził długą przerwę w minimalnie lepszych nastrojach.

Zmiana stron przyniosła za sobą mocniejszą obronę ekstraklasowego beniaminka. Nie chciał dopuścić, by gospodynie poczuły się zbyt pewnie. Do połowy "ćwiartki" posiadały lepszy bilans, ale wytransferowana z Artego Bydgoszcz Chineze Nwagbo  odmieniła tę tendencję. Doświadczona podkoszowa umiejętnie znajdowała dla siebie miejsce na parkiecie. Jeśli nawet nie trafiała to wymuszała przewinienia skutkujące rzutami osobistymi.

Dodatkowo widzewianki zanotowały blisko pięciominutowy fragment bez żadnej zdobyczy. To nie napawało wielkim optymizmem, aczkolwiek tego dnia wykrzesały z siebie jeszcze pokłady energii. W decydującej batalii najpierw przy pomocy m in. Roksany Schmidt nadgoniły dystans, by za moment znów wyjść ponad szereg. Zapowiadała się bardzo emocjonująca końcówka.

Trzynaście sekund przed finiszem na tablicy świetlnej widniał remis 74:74, a piłkę w ataku zebrała Okoye. Tyle, że popełniła błąd i szansę otrzymały przeciwniczki. Wykorzystały ją, konkretnie Adrianne Ross przesądzając o losach konfrontacji.

Widzew Łódź - Ślęza Wrocław 74:76 (28:22, 15:18, 12:17, 19:19)

Widzew: Boothe 18, Schmidt 13, Okoye 11, Kenig 10, Bilotserkivska 8, Niedzielska 8, Rodriguez 6.

Ślęza: Player 22, Pawlak 13, Nwagbo 10, Ross 9, Czarnecka 8, Mistygacz 8, Głocka 4, Śnieżek 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×