Adam Hrycaniuk: Zostawiliśmy dużo zdrowia i to się opłacało
Dzięki świetnej czwartej kwarcie Stelmet Zielona Góra pokonał PGE Turów Zgorzelec 78:70. Biało-zieloni wygrali decydującą odsłonę 24:8.
Niedzielne spotkanie było pechowe dla Adama Hrycaniuka. W drugiej połowie środkowy doznał bowiem kontuzji i musiał oglądać mecz z perspektywy ławki rezerwowych. - Mam skręcony staw skokowy, jak to często bywa w tym sporcie. Upadłem pod koszem na kogoś nogę, moja noga się wykręciła na tyle mocno, że już nie dałem rady dokończyć meczu - powiedział "Bestia". Mimo braku podstawowego centra, podopieczni Saso Filipovskiego wyszarpali zwycięstwo z PGE Turowem Zgorzelec. - Bardzo się cieszę z faktu, że wygraliśmy. Bardzo słyszeliśmy doping kibiców. To zwycięstwo było dla nas naprawdę bardzo ważne z punktu widzenia tabeli, prestiżu i kibiców - jest więc potrójna radość - dodał.
W decydującej odsłonie bohaterem Stelmetu Zielona Góra był Russell Robinson, którego skutecznie akcje pozwoliły wrócić wicemistrzom Polski do bitwy o wygraną. - Russell był cichym bohaterem. Zagrał bardzo dobre zawody. Dla niego to był pierwszy mecz w naszej hali i bardzo nam pomógł. Myślę, że w przyszłości także będzie bardzo przydatny. To bardzo dobry zawodnik, jest wysoki jak na swoją pozycję, dobrze podaje, fajnie wchodzi pod kosz. Moim zdaniem Robinson będzie dużym wzmocnieniem - zakończył Adam Hrycaniuk.