Karol Wasiek: Co dalej z Mirosławem Lisztwanem? Zostaje na swoim stanowisku?
Andrzej Twardowski: Mirosław Lisztwan otrzymał zgodę na prowadzenie zespołu w ekstraklasie jako pierwszy trener. Mamy już pokonaną jedną przeszkodę, która uniemożliwiała trenerowi pracować w TBL na tym stanowisku. Aczkolwiek powinniśmy rozmawiać o duecie trenerskim - Mirosław Lisztwan i Rafał Frank. Siłą naszego sztabu szkoleniowego jest dobrze współpracujący duet. Bezsprzecznie naszym walorem jest to, że dzisiaj - jako jedyny klub w TBL - mamy sztab szkoleniowy w całości złożony z ludzi, którzy są obywatelami Słupska. To dla nas powód do wielkiej satysfakcji. Udało się nam wykształcić i przygotować właściwe osoby do pracy na rzecz słupskiej koszykówki.
Czyli raczej bliżej wam do tego, żeby ten duet prowadził drużynę do końca sezonu?
- Jeśli nic negatywnego się nie wydarzy, to dla nas byłoby to bardzo dobre rozwiązanie. Bardzo mocno im kibicuję, życząc wszystkim kibicom drużyny oraz sobie, żeby ten stan utrzymywał się jak najdłużej.
[ad=rectangle]
Może pan uchylić rąbka tajemnicy, jak doszło do tego, że udało się namówić PLK do przyznania warunkowej licencji Mirosławowi Lisztwanowi do końca obecnego sezonu?
- Rozmawiałem z władzami ligi oraz PZKosz i przekonywałem, że są to polscy trenerzy, których zatrudnienie powinno leżeć w interesie słupskiej i polskiej koszykówki. Przecież słyszymy cały czas, że wielkim bólem polskiej koszykówki jest brak polskiej myśli szkoleniowej. Tymczasem w Słupsku mamy sytuację, w której polski duet zaczął odnosić sukcesy, a na dodatek w gronie tym jest młody, perspektywiczny trener - Rafał Frank. Reprezentuje on bardzo dobry poziom umiejętności, przede wszystkim pod względem robienia skautingu. Czuje taktykę koszykarską, ale brakuje mu doświadczenia. Tym, który wnosi do tej pary doświadczenie, jest Mirosław Lisztwan. Zatem jest to dobrze uzupełniający się duet trenerski. Myślę że wszystkim w Polsce powinno zależeć na tym, aby ten duet osiągał jak najlepsze wyniki.
Gdy odchodził Dejan Mijatović, to mówiło się, że do Słupska mogą przyjść m.in. Cizmić, Anzulović bądź Adamek. Faktycznie z nimi rozmawialiście?
- Cały czas przeglądamy wszystkie oferty związane z trenerami. Jesteśmy zorientowani na bieżąco. Część z tych nazwisk była w orbicie naszych zainteresowań.
A teraz jesteście na bieżąco z sytuacją na rynku?
- Tak, mimo dobrych wyników, nadal monitorujemy rynek. Musimy być gotowi na taką sytuację, że ten układ, który obecnie funkcjonuje, przestanie działać. Należy być przygotowanym do podjęcia szybkiej decyzji.
Macie takiego "idealnego" trenera?
- Mamy, ale nie stać nas na takiego, bo przeszkodą są pieniądze. Wyjaśnijmy, że nie chodzi o takich trenerów, którzy pracują w Eurolidze. Rozmawiamy o takich, którzy przy sprzyjających warunkach są w stanie do nas przyjść. Podjęcie decyzji może być uwarunkowane ewentualnym pozyskaniem nowego sponsora. Ale dzisiaj nie stać nas na renomowane nazwisko.
Będą dalsze wzmocnienia?
- Obserwujemy sytuację na rynku sportowym, a także gospodarczym. Warto zwrócić uwagę na fakt, że kurs dolara od początku sezonu wzrósł o 20 procent. Przy zatrudnianiu graczy zagranicznych spowodowało to, że koszty funkcjonowania klubu dość mocno wzrosły. Zakładaliśmy sobie margines finansowy w założeniach przedsezonowych, ale nie na takim poziomie. Klub trzynaście lat temu był w katastrofalnej sytuacji finansowej, był poddany wielkim turbulencjom. Nie mogę dopuścić do powtórzenia błędów poprzednich zarządów. Nie możemy pójść na żywioł, musimy szanować pieniądze.