Tautvydas Lydeka: Łatwo się rozmawia, kiedy się wygrywa

[tag=46935]Tautvydas Lydeka[/tag] ostatnio zaliczył bardzo udany występ, ale nie udało mu się poprowadzić drużyny do zwycięstwa. - Bardzo żałuję tej porażki - mówi zawodnik.

Tautvydas Lydeka w sobotnim meczu z MKS Dąbrowa Górnicza dwoił się i troił, aby zwycięstwo zostało w Sopocie. Litewski środkowy zanotował double-double (15 punktów i 17 zbiórek), ale wygrana ostatecznie pojechała na południe Polski. Zawodnik jest rozczarowany takim obrotem spraw. - Łatwo się mówi, kiedy się wygrywa. Gorzej niestety kiedy się przegrywa... - oznajmia lekko bezradny Lydeka.

[ad=rectangle]

Trefl Sopot w meczu z MKS Dąbrowa Górnicza pokazał dwie zupełnie różne twarze. W pierwszej połowie sopocianie zaprezentowali całkiem niezły basket, ale o drugiej połowie, a szczególnie czwartej kwarcie, chcą jak najszybciej zapomnieć. - Zgodzę się z tym, że pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale druga odsłona była poniżej krytyki. Nasza obrona w ogóle nie funkcjonowała i dlatego przegraliśmy - zaznacza Lydeka.

Sopocianie w tym sezonie są bardzo nieobliczalni. Potrafią pokonać PGE Turów Zgorzelec, Stelmet Zielona Góra, ale z drugiej strony, na własnym parkiecie ulegli już takim ekipom jak Jezioro Tarnobrzeg, czy MKS Dąbrowa Górnicza.

- To pokazuje tylko, jak ta liga jest wyrównana. Każdy może ograć każdego i po raz kolejny to się potwierdziło. Szkoda, że my musieliśmy się o tym przekonać. Takie zwycięstwa nam uciekają i później może ich brakować. Zbliżamy się do czołówki, odrabiamy straty z początku sezonu, ale takie porażki znów to przekreślają i pchają nas w dół tabeli - przyznaje z kolei Paweł Leończyk, podkoszowy Trefla Sopot.

W piątek sopocianie zagrają na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Ekipa z Dolnego Śląska świetnie spisuje się na własnym parkiecie. Podopieczni Emila Rajkovicia w tym sezonie nie przegrali jeszcze we Wrocławiu.

Komentarze (0)