Karol Wasiek: W ostatnim spotkaniu zdobyłeś 35 punktów. To twój najlepszy wynik w karierze?
Myles McKay: Nie, miałem już mecze, w których zdobywałem większą liczbę punktów. Ale wydaje mi się, że ranga tych spotkań nie była jednak taka sama, jak w sobotę. Dla nas było to bardzo ważne zwycięstwo. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w odniesieniu wygranej, ale też nie przeceniałbym swojej roli. Po prostu trener dał piłkę w moje ręce i zrobiłem swoje. Tyle...
Jesteś zadowolony z faktu, że znalazłeś się w Dąbrowie Górniczej?
- Tak, jestem usatysfakcjonowany z tego faktu. Wszystko zaczyna wyglądać tak, jak to sobie na początku wyobrażałem. Mogę powiedzieć, że teraz jestem już w pełni zaadoptowany do warunków, które panują w Polsce. Zrozumiałem taktykę trenera i pozostałych kolegów. W tym momencie wszyscy ciągniemy wózek w tę samą stronę.
[ad=rectangle]
Na początku miałeś problemy ze zrozumieniem taktyki trenera?
- Trochę tak, ale nie chcę się rozwodzić na ten temat. Trener wierzy we mnie i bardzo mi się to podoba. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc zespołowi w odnoszeniu kolejnych zwycięstw.
Jak czujesz się w roli lidera zespołu?
- Taka rola bardzo mi odpowiada. Mam 28 lat i mam już to cenne doświadczenie. My mamy sporo młodych zawodników i ja staram im pomagać, udzielać wskazówek. Zadają mi sporo pytań, a ja na nie skrupulatnie odpowiadam.
Dobrze odnajdujesz się w roli nauczyciela?
- Staram się być jak najlepszym korepetytorem! (śmiech) Czasami jak nie znam odpowiedzi na jakieś pytanie, to po prostu na nie nie odpowiadam. Nie lubię kogoś wprowadzać w błąd i udawać, że wszystko wiem. To nie jest droga do sukcesu.
Miałeś okazję grać już m.in. w Czechach i Szwajcarii. Jak oceniasz poziom Tauron Basket Ligi na tle innych lig w Europie?
- Uważam, że Tauron Basket Liga stoi na naprawdę dobrym poziomie. Organizacyjnie również wygląda to całkiem nieźle. Jest sporo kibiców na trybunach, więc chce się grać dla takiej publiczności. Jest wiele drużyn, które dysponują sporym potencjałem i trzeba się napracować na zwycięstwo w poszczególnym spotkaniu. Naprawdę nie jest łatwo. Bardzo wyrównana liga, w której wszystko jest możliwe.
Jak ocenisz ostatnią formę zespołu z Dąbrowy Górniczej?
- Tak jak powiedziałem wcześniej, wszyscy ciągniemy wózek w tę samą stronę. Spójrz na mecz z Treflem Sopot - przegrywaliśmy różnicą ponad 10 punktów, a mimo wszystko walczyliśmy twardo do samego końca i to dało nam zwycięstwo. Należy nam się szacunek za to spotkanie.
Cztery zwycięstwa w pięciu meczach - to robi wrażenie...
- To prawda, ale nie poprzestajemy na tym. Chcemy dalej wygrywać i bić się o awans do play-offów. To się dla nas liczy. Teraz przed nami trudne spotkanie ze Stelmetem Zielona Góra, ale chcemy zrobić wszystko, aby zwycięstwo zostało w Dąbrowie Górniczej.