Denis Ikovlev człowiek, który dał się poznać jako niezły strzelec powoli staje się jednak specjalistą od bronienia liderów drużyn, z którymi rywalizuje Śląsk Wrocław. W spotkaniu z AZS-em Koszalin skutecznie zaopiekował się Qyntelem Woods, a w meczu z Treflem Sopot zatrzymał Eimantasa Bendziusa.
- Spodziewaliśmy się trudnego meczu. Wiedzieliśmy, że Trefl potrafi grać bardzo dobrze na wyjeździe, bo wygrali chociażby w Zgorzelcu z Turowem. Tak się jednak składa, że my we Wrocławiu gramy bardzo dobrą koszykówkę - powiedział po meczu skrzydłowy Śląska.
[ad=rectangle]
Ikovlev wyrasta na czołowego specjalistę w lidze od gry obronnej przeciwko gwiazdom drużyn, z którymi mierzy się wrocławski zespół. Liderowi AZS-u Koszalin - Qyntelowi Woodsowi pozwolił na zdobycie zaledwie 5 punktów, a czołowego strzelca Trefla - Bendziusa zatrzymał na 4 oczkach.
Śląskowi dużo dało również przyjście do zespołu nowych zawodników Vuka Radivojevicia i Łukasza Wiśniewskiego, którzy pozwalają na szerszą rotację w składzie, przez co WKS może grać ze znacznie większą intensywnością w obronie. - Wiemy, że mamy nad innymi zespołami w tej lidze przewagę w postaci jednego czy dwóch graczy na ławce więcej, którzy mogą wnieść naprawdę dużo do gry drużyny - zauważa Ikovlev.
Ukrainiec z amerykańskim paszportem w meczu z Treflem zdobył tylko 6 punktów, ale skupiał się na grze obronnej. Trafił 3 z 6 rzutów z gry, a do swojego dorobku dodał jeszcze 3 zbiórki i 2 przechwyty.
- Założenie przedmeczowe było takie, żeby oddawać rzuty z przygotowanych pozycji w ataku, po to by mieć czas wrócić do obrony. Trzeba było powstrzymać szybki atak Trefla i oddawanie przez ich strzelców - Michalaka i Bendziusa - szybkich, otwartych rzutów. Można takie próby nazwać nieco szalonymi, takie trójki po kontrach. Dla tych graczy to jednak norma. Udało się ich powstrzymać, to był klucz do sukcesu - wyjaśnił Ikovlev klucz do zatrzymania taktyki Trefla Sopot.