Kwamain Mitchell: Nie zwracam uwagi na rywala

- Nie zwracam uwagi na to, kto jest moim rywalem. Może być to mistrz Polski, a może to być najsłabszy zespół ligi. Zawsze będę przygotowany tak samo - mówi przed meczem z PGE Turowem Kwamain Mitchell.

Kilka miesięcy temu Polfarmex Kutno jechał do Zgorzelca po przysłowiowy, najmniejszy wymiar kary. Beniaminkowi nie dawano większych szans na zaskoczenie mistrza Polski w jego własnej hali. Tymczasem na kilkanaście sekund przed końcem meczu goście prowadzili 89:88 i byli o krok od wygranej... Ostatecznie dwa punkty powędrowały na konto PGE Turowa za sprawą trójki Vlada-Sorina Moldoveanu. W niedzielę dojdzie do rewanżu, tym razem w Kutnie.
[ad=rectangle]
- Nie traktuję tego meczu w kategoriach jakiejś zemsty. Dla nas każdy mecz jest obecnie bardzo ważny. Chcemy zagrać w play-off, więc miejsca na pomyłkę jest już naprawdę mało. Zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego w ostatnim tygodniu przygotowywaliśmy się do meczu z PGE Turowem bardzo mocno - mówi Kwamain Mitchell, najlepszy strzelec Polfarmexu (21,1 punktu, do tego 5,1 asysty i 3,7 zbiórki), który w tamtym spotkaniu zagrał najskuteczniejsze zawody w całym sezonie, zdobywając 38 punktów.

- W tamtym meczu czułem się fantastycznie i czułem, że mogę wszystko. W niedzielę chcę po prostu wygrać. Nie zależy mi na statystykach, nie planuję powtórzenia tamtego rekordu, no chyba, że nagle zgorzelczanie będą mnie odpuszczać, w co wątpię - śmieje się Amerykanin.

Czy Kwamain Mitchell poprowadzi Polfarmex do wygranej nad PGE Turowem?
Czy Kwamain Mitchell poprowadzi Polfarmex do wygranej nad PGE Turowem?

Sytuacja Mitchella w Polfarmexie uległa w ostatnim czasie zmianie. Trenerzy zespołu chcą w większym wymiarze wykorzystać strzeleckie umiejętności gracza i przesunąć go na pozycję numer dwa. Jedynką ma być Kamil Łączyński, który dołączył do drużyny przed niespełna dwoma tygodniami. Sam Amerykanin przyznaje, że dla niego to komfortowa okoliczność.

- Przyjście Kamila to z pewnością korzyść zarówno dla zespołu, jak i dla mnie osobiście również. Dzięki pojawieniu się "Łączki" będę mógł więcej czasu spędzać jako dwójka i nie będę musiał dzielić swojej energii i na rzucanie, i na rozgrywanie lub też przeprowadzenie piłki przez połowę pod presją przeciwnika. Myślę, że dzięki temu nasza gra w ataku będzie groźniejsza - dodaje Mitchell.

Zanim jednak Łączyński, a także drugi nowy koszykarz w zespole, Kevin Fletcher, wdrożą się w system gry Polfarmexu, musi minąć trochę czasu, co dobitnie pokazuje ostatnie spotkanie. Pomimo debiutu wspomnianego duetem, kutnianie przegrali w Starogardzie Gdańskim. - Nie po to klub sprowadził dwóch nowych graczy, byśmy teraz grali gorzej, niż wtedy, gdy radziliśmy sobie bez nich. Z nimi jesteśmy silniejsi i będziemy chcieli pokazać to na parkiecie. Tylko, że ta adaptacja musi trochę potrwać - tłumaczy 25-latek.

W niedzielę murowanym faworytem będzie oczywiście ekipa mistrza Polski, co może zadziałać na korzyść Polfarmexu. Grający bez presji beniaminek ligi, mając wsparcie w ponad tysiącu gardeł, jest w stanie pokusić się o niespodziankę. Choć dla Mitchella kwestia tego konkretnego przeciwnika nie ma żadnego znaczenia.

- Tak na dobrą sprawę to... ja nigdy nie zwracam uwagi na to, kto jest moim rywalem. Może być to mistrz Polski, a może to być najsłabszy zespół ligi. Zawsze będę przygotowany tak samo, bo zawsze powtarzam to samo: każdy mecz jest dla mnie najważniejszy i do każdego podchodzę tak samo - kończy zawodnik.

Komentarze (2)
avatar
nosek7
31.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liczymy na dzień konia i zlekceważenie przez Turów w niedziele