Kryzys Washington Wizards? Stołeczni ulegli Hornets, 4 punkty Marcina Gortata

Trzeciej porażki z rzędu doznali w poniedziałek koszykarze Washington Wizards. Zespół Marcina Gortata nie dotrzymał kroku Charlotte Hornets, przegrywając 88:92. Polak grał niespełna 24 minuty.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Drugi występ zdecydowanie poniżej swoich statystyk zaliczył na początku lutego Marcin Gortat. Polak w poniedziałek spędził na placu boju - podobnie jak w meczu z Toronto Raptors - 24 minuty, zdobywając w tym czasie 4 punkty, 7 zbiórek i 2 bloki. Łodzianin popełnił ponadto 3 straty, umieścił w koszu tylko 2 na 6 oddanych rzutów z gry, a jego wskaźnik +/- wynosił tego dnia -11.
Czy w stolicy Stanów Zjednoczonych można mówić o małym kryzysie? Podopieczni Randy'ego Wittmana przegrali już trzeci mecz z rzędu, drugi na własnym parkiecie i są coraz bliżej wypadnięcia z czołowej trójki Konferencji Wschodniej. Czarodzieje w tym momencie legitymują się bilansem 31-18, Chicago Bulls mają 30-19, a Cleveland Cavaliers 30-20.

Gospodarzom z Verizon Center na otwarcie nowego tygodnia kompletnie nie wiodło się w ofensywie. Washington Wizards zaaplikowali Charlotte Hornets zaledwie 88 punktów, trafiając z pola na 41-procentowej skuteczności. Ich rywale również nie zachwycali w tym elemencie, ale udało im się wywalczyć o 4 punkty więcej i co ważniejsze, zainkasować 21. zwycięstwo w trwającej kampanii.

W grze stołecznych zdarzały się przestoje, jak chociażby ten z początku trzeciej partii, kiedy nie potrafili przeprowadzić skutecznej akcji przez blisko 6 minut. Drużyna pod batutą Steve'a Clifforda naturalnie skorzystała z okazji, zaliczyła serię 10:0 i objęła prowadzenie 63:51.

W końcówce, 15 sekund przed zakończeniem nadarzyła się jeszcze okazja do odwrócenia losów pojedynku, ale wówczas nieskutecznie zagrał John Wall, który w poniedziałek przestrzelił w sumie aż 10 prób z pola. Stołeczni wysłali Geralda Hendersona na linię rzutów wolnych, a ten wykorzystał obie próby doprowadzając do wyniku 90:85. Na nic zdało się nawet późniejsze trafienie zza łuku Paula Pierce'a.

- Dzisiaj kluczowe okazało się to, że nie graliśmy już tak twardo jak wcześniej. To spada na moje barki. Wezmę to na siebie - mówił po meczu opiekun przegranych, Randy Wittman.

Najlepszym graczem w szeregach Wizards był Bradley Beal. Obwodowy miał 18 punktów i 11 zbiórek, ale zabrakło mu wsparcia ze strony kolegów. Wall dodał 16 oczek i 10 kluczowych podań, popełniając przy tym 4 straty i trafiając na katastrofalnej skuteczności. Spośród rezerwowych wyróżniał się Kris Humphries, który w 26 minut wywalczył 13 punktów i 5 zebranych piłek.

Kolejne spotkania Washington Wizards w tym tygodniu:
Środa, 04.02 - Atlanta Hawks (wyjazd)
Czwartek, 05.02 - Charlotte Hornets (wyjazd)
Sobota, 07.02 - Brooklyn Nets (dom)

Charlotte Hornets zagrali jak prawdziwy kolektyw z krwi i kości. Piątka graczy przekroczyła próg dziesięciu punktów, a przewodził im Al Jefferson, autor double-double. Podkoszowy zapisał na swoim koncie 18 oczek i 12 zbiórek. Tyle samo punktów miał też zastępujący w wyjściowej piątce Kembę Walkera Brian Roberts. Z dobrej strony zaprezentował się również Michael Kidd-Gilchrist. 21-latek wywalczył 13 punktów i zebrał z tablic 13 piłek.

Wynik:

Washington Wizards - Charlotte Hornets 88:92 (24:28, 27:25, 15:17, 22:22)
(Beal 18, Wall 16, Humphries 13 - Jefferson 18, Roberts 18, Henderson 17)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×