Michał Żurawski: Na początek nie mogę zacząć inaczej, niż od pytania, jak to się stało, że trafiłeś do Słupska?
Drago Pasalić: Do tej pory grałem w Katarze i wydawało się, że sytuacja jest dość stabilna. Jednak kilka dni temu rozstałem się ze swoim dotychczasowym pracodawcą i wróciłem do Europy. Zatrudnieniem mnie wyrażało zainteresowanie kilka zespołów, jednak pomyślałem sobie, że na ten moment przenosiny do Polski będą dla mnie najbardziej interesujące. Energa Czarni to poważna drużyna, która chce awansować do play-off i w nich odegrać znaczącą rolę. To brzmi naprawdę obiecująco i sprawiło, że chciałem być częścią tej historii. [ad=rectangle]
Opuściłeś Katar w trakcie trwania sezonu. Co takiego stało się, że opuściłeś ten kraj?
- Jestem człowiekiem bardzo rodzinnym, który ma trójkę dzieci. Przez 10 lat grałem w całej Europie i stwierdziłem, że chce spróbować czegoś nowego, a przenosiny do Kataru były świetną okazją zarówno dla mnie, jak i dla mojej rodziny. Niestety nie trafiłem do odpowiedniego klubu. W trakcie sezonu pojawiły się spore kłopoty finansowe, które spowodowały, że wszyscy zagraniczni zawodnicy musieli opuścić zespół i rozglądać się za nowym pracodawcą.
Katar jest bardzo bogatym krajem, dla tego sytuacja, o której wspominasz jest trochę dziwna. Co możesz powiedzieć o życiu w tym kraju? Byłeś czymś zaskoczony?
- Masz rację, że Katar to kraj bardzo bogaty, dlatego sam bym nie uwierzył, gdybym usłyszał taką historię, jednak niestety w moim przypadku miała ona naprawdę miejsce. Jednak, co by nie mówić, życie w Katarze było dla mnie i moich bliskich wspaniałym doświadczeniem. Pogoda jest naprawdę upalna, ale przy tym jest tam niesamowita ilość budynków, które robią oszałamiające wrażenie. Samo życie jest jednak zupełnie inne niż to, co znamy z Europy. Mam jednak jedno złe wspomnienie z Kataru, które ty będziesz odbierał na pewno zupełnie inaczej. Chodzi mi bowiem o niedawny mecz ćwierćfinałowy mistrzostw świata w piłce ręcznej pomiędzy Polską i Chorwacją, z którego zwycięsko wyszli twoi rodacy.
Masz rację, dla mnie to bardzo pozytywne wspomnienie, ale wywołałeś przy tym bardzo ciekawą kwestię. Jak dobrze wiesz Katarczycy masowo naturalizowali Europejczyków przed mistrzostwami świata w piłce ręcznej, czy podobne zabiegi stosują także, jeżeli chodzi o reprezentację koszykarską? Może próbowali namówić cię do gry dla swojego kraju?
- (śmiech) Katarczycy nie próbowali mnie naturalizować, ani namawiać do gry dla swojej reprezentacji. Jednak faktycznie, z tego co wiem, naturalizowali kilku amerykańskich graczy, a także sporo zawodników z krajów afrykańskich.
Przejdźmy może teraz z powrotem do Polski, bo nieco się od niej oddaliliśmy. Kiedy patrzę w twoje koszykarskie CV mówię sobie "wow", bo naprawdę grałeś w wielu interesujących i klasowych drużynach. Czy ogromne doświadczenie to jest właśnie to, co jesteś z miejsca w stanie wnieść do zespołu?
- Nie mogę się z Tobą nie zgodzić, bo ciężko pracowałem, aby to doświadczenie zdobyć. Grałem w wielu klasowych ligach, przez wiele lat, a to na pewno procentuje. Mam nadzieję, że moja osoba pomoże Enerdze Czarnym i będziemy odnosili jak najlepsze rezultaty.
Występowałeś w takich europejskich markach jak Fenerbahce Stambuł, PAOK Saloniki czy Cibona Zagrzeb. Czy przejście do Energi Czarnych traktujesz jako swojego rodzaju wyzwanie?
- Wiesz, granie dla nowej drużyny, niezależnie jaki to klub i w jakiej lidze występuje, zawsze jest dla mnie wyzwaniem. Jako zawodnik zawsze staram się dawać z siebie wszystko dla drużyny, której barwy obecnie reprezentuje. Czasami było wspaniale, czasami były trudne sytuacje, ale ja zawsze robiłem to, co mogłem i potrafiłem. Podobnie będzie również w przypadku gry dla Energi Czarnych Słupsk.
Jakim typem gracza jesteś?
- Jestem zawodnikiem, który może występować na pozycji silnego skrzydłowego, jak i centra. Przy swoich warunkach fizycznych jestem naprawdę mobilny i bardzo dobrze radzę sobie w grze tyłem do kosza. Dodatkowo dysponuję niezłym rzutem z półdystansu i zza łuku, myślę, że przy tym jestem graczem bardzo zespołowym, który przekłada dobro zespołu nad dobro własne.
Czy ma dla ciebie znaczenie na której pozycji występujesz? W Enerdze Czarnych większa luka wydaję się być na pozycji środkowego.
- Całą swoją karierę koszykarską grałem jako silny skrzydłowy, ale pięć lat temu zacząłem grać jako center i od tego czasu bardzo często pełnię właśnie taką rolę. Myślę, że z powodzeniem mogę występować obu pozycjach.
Po ogłoszeniu informacji o twoim transferze, wiele osób miało obawy, że jesteś graczem bardzo podobnym, do zwolnionego przed paroma dniami Bojana Trajkovskiego. On wolał grać dalej od kosza i unikał podkoszowej walki, co przekładało się na to, że Energa Czarni notorycznie przegrywali w statystykach zbiórek. Myślisz, że nie będziesz miał podobnego problemu?
- Wysocy gracze zawsze muszą zbierać i nie jest to dla mnie żadna nowość, czy też zaskoczenie. Ja jestem takim zawodnikiem, który bardzo łatwo dopasowuje się do tego, czego oczekuje od niego zespół czy trener. To, czego będzie potrzeba, ja po prostu zrobię, nie widzę w tym żadnego problemu.
Rozmawiałeś z trenerem Kairysem przed podpisaniem umowy?
- Niestety nie miałem takiej okazji, ale mam nadzieję szybko to nadrobić. Rozmawiałem tylko z generalnym menedżerem zespołu i jestem zadowolony z przebiegu tych rozmów.
W takim razie może radziłeś się kogoś z graczy, który gra, bądź grał w Polsce przed podpisaniem kontraktu?
- Szczerze powiem ci, że nie miałem za bardzo czasu na takie rozmowy. Wiem, że w Słupsku gra Jerel Blassingame, a jeżeli on tutaj jest to świadczy o tym, że jest to profesjonalny i dobrze zorganizowany klub. Rozmawiałem tylko chwilę z byłym zawodnikiem Energi Czarnych Mateo Kedzo, który zachwalał mi słupski zespół.
Twój debiut przypadnie na dość szczególne spotkanie, bowiem w niedzielę zmierzycie się z AZS-em Koszalin, a to oznacza pojedynek derbowy, który jest szczególnie ważny dla waszych kibiców.
- Rozgrywanie meczów derbowych to naprawdę wielka przyjemność i cieszę się, że właśnie w takim meczu zagram w nowym zespole po raz pierwszy. Słyszałem już o tym, że mamy wspaniałych fanów. Są ponoć szaleni, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, a to jest coś, co niewątpliwie lubię. Wiem także, że AZS Koszalin spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze, ale nas w niedzielę nie będzie interesował inny wynik niż tylko i wyłącznie zwycięstwo.