W niedzielny wieczór PGE Turów nie miał zbyt wiele do powiedzenia w starciu z Rosą. Przegrał 73:90, notując tym samym drugą porażkę z rzędu. Przed tygodniem sensacyjnie uległ bowiem we własnej hali Polskiemu Cukrowi Toruń. Tym samym stracił przodownictwo w tabeli Tauron Basket Ligi na rzecz Stelmetu Zielona Góra. Obecnie zajmuje trzecie miejsce z dorobkiem 34 punktów.
[ad=rectangle]
- Mamy słabszy okres, jeśli chodzi o ligę polską - przyznaje Michał Chyliński. - Każdy ma prawo przegrać mecz, my również. Przeciwko Rosie graliśmy bardzo słabo, to nie była nasza koszykówka. Dużo otwartych pozycji, z których nie trafialiśmy, wtedy otwierały się kontrataki dla Rosy - zanalizował.
Mistrzowie Polski stracili na Mazowszu 90 punktów. Rywale trafiali z dużą łatwością. - Zagraliśmy słabo w obronie i to na pewno dało Rosie pewność siebie. Na pewno była lepszą drużyną - nie ukrywa rzucający.
Zgorzelczanie rozgrywają mecze praktycznie co trzy dni. Występy w rodzimej ekstraklasie łączą z rywalizacją w europejskich pucharach. Niespełna 29-letni koszykarz nie uważa jednak, aby zmęczenie było przyczyną słabszej dyspozycji jego drużyny. - Mamy zawsze trochę czasu, żeby odpocząć i się przygotować. Wiadomo, że jest dużo grania, może czasami brakuje koncentracji od samego początku, ale staramy się przygotowywać tak samo do każdego spotkania - zaznacza.
Zdobywca dziewięciu punktów w niedzielnym pojedynku zapewnia, że on i koledzy byli dobrze przygotowani pod względem taktycznym. - Sztab trenerski zrobił wszystko, żebyśmy grali tak jak zawsze. Nie wyszło, zdarza się najlepszym - mówi Chyliński.