W niedzielny wieczór Rosa sprawiła nie lada niespodziankę, pokonując PGE Turów 90:73. Satysfakcji z pokonania mistrza Polski nie krył jej trener. - Gratulacje dla całego zespołu wspaniałego wyniku i za wspaniały mecz. Cudowne zwycięstwo - uśmiechał się. - Bardzo obawialiśmy się tego spotkania, Turów gra bardzo dobrze w pucharach, w lidze nie potrafi zagrać tak samo, ale to pewnie tylko chwilowy kryzys - Wojciech Kamiński odwołał się tymi słowami również do porażki zgorzelczan w poprzedniej kolejce, z Polskim Cukrem Toruń.
[ad=rectangle]
W rozgrywkach pucharowych podopieczni Miodraga Rajkovicia radzą sobie w ostatnim czasie dużo lepiej. - Reprezentują Polskę bardzo dobrze na arenie międzynarodowej i kibicuję im bardzo serdecznie - przyznał "Kamyk". - Widać, że idziemy w dobrą stronę i mam nadzieję, że w kolejnych meczach udowodnimy, że nie był to jednorazowy wyskok - podkreślił.
Po czwartym triumfie z rzędu apetyty radomskich kibiców mocno się zaostrzyły. Trener delikatnie tonował jednak te nastroje. - Jest takie ładne rosyjskie przysłowie: "ciszej jedziesz, dalej zajedziesz". Nie ma co pompować balonika, bo my jeszcze cztery tygodnie temu byliśmy w ciężkich kłopotach, przegraliśmy ze Stelmetem w Zielonej Górze, bardzo ważny mecz z Czarnymi, później wygrana w Tarnobrzegu i bardzo ciężka porażka z Kutnem. Liga jest długa i myślę, że drużynom będą się zdarzały serie zwycięstw i porażek - zaznaczył.
Po niezwykle istotnej wygranej w dwudziestej kolejce Rosa awansowała w tabeli Tauron Basket Ligi. - Trzeba z pokorą patrzeć na swój wynik i tak też robimy. Naszym celem jest walczyć w każdym meczu i wygrywać, co się da. Jeżeli to wystarczy na play-off, super. Jeżeli na "szóstkę", jeszcze lepiej. Jeżeli na coś więcej, to będziemy się cieszyć - skomentował Kamiński.
Wyniki innych spotkań minionej serii gier ułożyły się pomyślnie dla radomian. - Chylimy czoła do pobliskiego Tarnobrzega, bo Jezioro zagrało równie dobrze co my i pokonało Śląsk. Jest jeszcze dziesięć kolejek, można jeszcze dużo wygrać i dużo przegrać. Żaden mecz nie jest łatwy, ale takie zwycięstwa jak to niedzielne budują atmosferę i mobilizują do jeszcze cięższej pracy - zwrócił uwagę opiekun.
Przeciwko Turowowi Rosa zagrała bez Johna Turka. Po zakończeniu meczu pojawiły się pytania odnośnie przewidywanego powrotu Amerykanina na parkiet. - Jak drużyna gra dobrze, to aż strach cokolwiek zmieniać. Chcemy więc do tego podejść na spokojnie. Tym razem John jeszcze nie czuł się na tyle dobrze, żeby nam pomóc. My też nie chcemy tego forsować. Kiedy zagra - nie wiem. Zdrowie jest najważniejsze. Musi udowodnić na treningu, że jest gotowy na sto procent - zakończył stanowczo "Kamyk".