W piątkowym ćwierćfinale koszykarze Stelmetu Zielona Góra potrzebowali aż 45 minut, by rozprawić się ze Śląskiem Wrocław. Ekipa Emila Rajkovicia postawili zielonogórzanom bardzo trudne warunki, z którymi wicemistrzowie Polski mieli spore problemy. Agresywna obrona wrocławian nie pozwalała Stelmetowi na oddawanie łatwych rzutów. Saso Filipovski, trener zielonogórzan, uważa, że w sobotę jego zawodników czeka równie trudny mecz, ale koszalinianie preferują zupełnie inny styl.
[ad=rectangle]
- Śląsk gra bardzo agresywnie, preferują fizyczną koszykówkę. Trzeba sobie powiedzieć, że w zespole AZS nie ma takich graczy, którzy graliby tak twardo w obronie, jak w ekipie Śląsk. Z drugiej strony mają dużo talentu w ofensywie - zauważa słoweński opiekun Stelmetu Zielona Góra, który z trybun oglądał spotkanie AZS Koszalin z Treflem Sopot. Akademicy wygrali 79:72. Kluczem do zwycięstwa były rzuty z dystansu. AZS aż 12-krotnie celnie przymierzył zza łuku.
- Czeka nas trudne spotkanie, ponieważ AZS dysponuje wieloma zawodnikami, którzy potrafią zagrać jeden na jeden. Swanson, Woods przewodzą w tym elemencie. Na dodatek ten zespół bardzo dobrze biega, rzucają za trzy. Myślę, że zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie - dodaje Filipovski.
W piątek zabrakło w składzie Szymona Szewczyka, który narzeka na uraz barku. W dwóch ostatnich spotkaniach zagrał na własną prośbę, ale po meczu z Energą Czarnymi Słupsk wszyscy w obozie koszalińskim doszli do wniosku, że najlepiej będzie, jak Szewczyk odpocznie i przejdzie rehabilitację, tak aby być gotowym na najważniejszą część sezonu.
- Nie mają Szewczyka, ale są inni gracze, którzy potrafią skutecznie zagrać pod koszem. Takim jest chociażby Ivan Radenović, który z Treflem zaprezentował się naprawdę nieźle - zaznacza Filipovski.