Ktoś o nas nie pomyślał - rozmowa z Krzysztofem Szubargą, zawodnikiem Atlasa Stali Ostrów

Krzysztof Szubarga jest w tym sezonie jednym z liderów Atlasa Stali Ostrów Wielkopolski. W ostatniej kolejce jego zespół przegrał w Warszawie z tamtejszą Polonią 81:75. Co zadecydowało o tej porażce? O tym i nie tylko rozgrywający Atlasa Stali opowiedział w rozmowie z naszym portalem.

Jarosław Galewski: Przegraliście ostatnie spotkanie w Warszawie. Co zadecydowało o waszej porażce w stolicy?

Krzysztof Szubarga: W tym pojedynku przegraliśmy bardzo wysoko drugą kwartę. Polonia wyszła wtedy na bezpieczne prowadzenie i dlatego przez całą drugą połowę musieliśmy gonić naszych rywali. Udało nam się doprowadzić do remisu, a nawet wyjść na nieznaczne prowadzenie. Niestety, mam wrażenie, że w końcówce opadliśmy z sił. Nie potrafiliśmy przełamać rywala, wyjść na kilkupunktowe prowadzenie i dowieźć go do końca.

W pewnym stopniu powtórzył się scenariusz z Włocławka. Wróciliście do gry po nienajlepszej postawie w pierwszych dwudziestu minutach…

- Dokładnie tak. Jest jednak podstawowa różnica pomiędzy tymi dwoma spotkaniami. Należy pamiętać, że z Anwilem wygraliśmy. Wtedy potrafiliśmy wspiąć się na wyżyny naszych możliwości i walczyć do samego końca meczu. W efekcie wywieźliśmy z tego gorącego terenu dwa punkty. W Warszawie schodziliśmy z parkietu jako pokonani.

W Warszawie nie radziliście sobie z byłym zawodnikiem ostrowskiej Stali. Tommy Adams napsuł wam sporo krwi w niedzielnym pojedynku…

- Zgadza się. Tommy Adams to zawodnik, którego nikomu nie trzeba szerzej przedstawiać. Amerykanin jest znany ze świetnego rzutu. Można powiedzieć, że to jego znak rozpoznawczy. W końcowych fragmentach meczu ten koszykarz oddał bardzo ważny rzut za trzy punkty, który znalazł drogę do naszego kosza. W całym spotkaniu grał na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczy wynik powyżej 20 punktów. Amerykanin zagrał bardzo dobre zawody i na pewno przyczynił się do zwycięstwa Polonii.

W najbliższej kolejce Atlas pauzuje. Jak zamierzacie wykorzystać ten czas?

- Sam nie wiem do końca, jak to będzie. Jak na razie trenujemy i wiem, że nasi szkoleniowcy myślą o sparingu. Myślę, że taki mecz dojdzie do skutku (Atlas Stal zagra ze Sportino Inowrocław dop. redaktor). Poza tym, na pewno będziemy doskonalić naszą grę na treningach.

Jak wpłynie na zespół ta dłuższa przerwa?

- Myślę, że ta przerwa wpłynie dobrze na naszą drużynę. Na pewno poświęcimy wolny czas na treningi. Będziemy pracować nad poprawą elementów, które nienajlepiej funkcjonowały w naszym zespole w ostatnich pojedynkach. Jestem przekonany, że będziemy grali dzięki temu na znacznie wyższym poziomie.

Waszym najbliższym rywalem będzie AZS Koszalin. Jak zagrać, żeby odnieść zwycięstwo w tym pojedynku?

- Drużyna z Koszalina nieco słabiej zaczęła ten sezon. AZS w początkowej fazie rozgrywek nie grał najlepiej. Z czasem jednak ta ekipa się rozkręcała i grała na znacznie wyższym poziomie. Koszalinianie grają bardzo szybko w ataku. Zatrzymanie ich w tym elemencie będzie jednym z czynników, który może zadecydować o naszym końcowym sukcesie. Wierzę, że wyjdziemy z tego starcia zwycięsko.

W tym roku pokonaliście już AZS Koszalin, ale trzeba przyznać, że na początku rozgrywek zmierzyliście się z zupełnie innym zespołem…

- Dokładnie, to prawda. W zespole z Koszalina są dwie nowe jedynki. Należy przecież pamiętać, że w spotkaniu z naszą drużyną nie grał Dante Swanson. Do drużyny dołączył również Igor Milicic. Zmienił się także szkoleniowiec. Filozofia gry drużyny wydaje się podobna, ale jej wykonawcy są inni. Na pewno będzie nam bardzo ciężko.

Po świętach zagracie z PBG Basketem Poznań, który spisuje się w tym roku zdecydowanie poniżej oczekiwań. Grzechem byłoby niepokonanie tak słabo dysponowanej drużyny…

- Chcemy wygrać każde spotkanie i podobnie będzie w tym przypadku. Moim zdaniem drużyna z Poznania ma bardzo dobry skład. Tymczasem koszykarze PBG wygrali zaledwie dwa spotkania. Jak już powiedziałem, to bardzo mocna ekipa, której skład pozwala spokojnie myśleć o znacznie lepszym miejscu w ligowej tabeli niż to obecne.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Jak będzie wyglądał ten czas w rodzinie Krzysztofa Szubargi?

- W tym roku chyba nieciekawie. Kalendarz gier jest bardzo napięty. Gramy mecze tuż przed wigilią i zaraz po świętach. Można powiedzieć, że z tego powodu nie będzie zbyt wiele czasu dla rodziny. Należy przecież pamiętać, że przed meczami są treningi. Wydaje mi się, że ktoś o tym po prostu nie pomyślał. Pamiętam, że w ubiegłym sezonie nie grałem spotkania w tym czasie. Teraz niestety tak będzie. Nie ukrywam, że to mało komfortowa sytuacja dla zawodników. Nie można mówić w tym przypadku o odpoczynku i spędzeniu czasu z rodziną. Nie wiem, kto to wszystko wymyślał, ale na pewno nie jest to dobry pomysł.

Z czym przede wszystkim kojarzą ci się święta?

- Kojarzą mi się przede wszystkim z rodziną i z czasem, który spędza się z najbliższymi w miłej atmosferze. Bardzo żałuję, że w tym roku będzie o to trudno. Oczywiście, zrobię wszystko, żeby spędzić jak najwięcej czasu z moimi bliskimi, ale z drugiej strony należy pamiętać, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć.

Wymarzony prezent?

- Dla mnie takim wymarzonym prezentem byłoby zwycięstwo w Koszalinie.

Komentarze (0)