Mihailo Uvalin: Wstydzę się tego meczu

- Powiedziałem zawodnikom w szatni: wstydzę się tego, w jaki sposób graliśmy w tym spotkaniu. Wstydzę się tego meczu - powiedział trener King Wilków Morskich, Mihailo Uvalin, po porażce z Polfarmexem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Po słabym styczniu (tylko jedna wygrana i trzy porażki), koszykarze King Wilków Morskich Szczecin fantastycznie rozpoczęli luty - od zwycięstwa nad Asseco Gdynia. Następnie co prawda przegrali u siebie z Anwilem Włocławek, ale jednopunktową porażkę można było wybaczyć. Tym bardziej, że w kolejnej kolejce beniaminek ograł na wyjeździe Trefl Sopot.
Nikt nie przypuszczał więc, że rozegranym awansem w miniony weekend meczu 24. kolejki TBL dojdzie do blamażu. Inaczej jednak nie da się nazwać 24-punktowej (68:92) przegranej u siebie z innym nowicjuszem w ekstraklasowej stawce, Polfarmexem Kutno.

- Gratulacje dla Polfarmexu Kutno za zwycięstwo. Udowodnili, że są lepszą drużyną od nas. Jeśli wygrywa się różnicą 24 punktów to raczej nie ma tutaj żadnych wątpliwości. Powiem więc to, co już powiedziałem zawodnikom w szatni: wstydzę się tego, w jaki sposób graliśmy w tym spotkaniu. Wstydzę się po prostu tego meczu - powiedział opiekun zespołu, Mihailo Uvalin.

Serbski szkoleniowiec szukał wyjaśnienia dla tak fatalnej gry swoich zawodników. Trudno jednak precyzować konkretnych elementów, wszak szczecinianie byli po prostu o klasę słabsi od rywali z Kutna. Zanotowali słabszą skuteczność z gry (42 do 58 procent), przegrali zbiórki (23:28), mieli mniej asyst (9:24), ale więcej strat (19:11).

- Graliśmy bez głowy i energii i kompletnie nie wyglądaliśmy jak zespół. Po zwycięstwie nad Treflem Sopot pojawiła się jakaś zbyteczna, dodatkowa presja, że musimy wygrać to spotkanie i choć takie sytuacje są w sporcie normalne, to jednak nie wszyscy zawodnicy udźwignęli ciężar meczu. Oczywiście, to nie jest wytłumaczenie, to jest tylko stwierdzenie faktu - uznał Uvalin.

Polfarmex wygrał sobotnie spotkanie również dlatego, że bardzo dobrze przygotował się do meczu pod względem taktycznym. Dwaj najważniejsi polscy zawodnicy King Wilków Morskich - Marcin Flieger i Paweł Kikowski - nie mieli zbyt wiele miejsca na parkiecie i ogółem trafili łącznie tylko pięć z 21 rzutów z gry.

- Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy są w jakikolwiek sposób związani z drużyną. Kibice przychodzą nas wspierać i my powinniśmy im coś pokazywać na parkiecie. To co zaprezentowaliśmy dzisiaj, w ogóle nie było profesjonalne. Nie chcemy by koszykówka w Szczecinie szła w tym kierunku. Musimy przespać się z tym meczem, przeanalizować go i tyle. Problemem jednak będzie to jeśli moi zawodnicy nie będą czuli się zawstydzeni tym meczem, tak jak ja czuję. Możesz przegrać mecz, to nie problem, ale nie możesz przegrać w ten sposób - zakończył trener beniaminka.

Jarosław Krysiewicz: Rozszyfrowaliśmy atak Wilków

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×