Wojna nerwów dla Znicza - relacja z meczu Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard Szczeciński

Znicz Basket Pruszków i Spójnia Stargard Szczeciński do samego końca walczyły o zwycięstwo. Jednak to gospodarze zachowali w końcówce więcej zimnej krwi i mogli cieszyć się z wygranej.

Obydwie drużyny przystąpiły do środowego pojedynku osłabione. W ekipie Spójni Stargard Szczeciński zabrakło najwyższego w zespole Rafała Bigusa. Natomiast w szeregach gospodarzy nie zobaczyliśmy obwodowego Kamila Czosnowskiego. Samo spotkanie było bardzo zacięte i niemalże do samego końca trzymało w niepewności. Podczas meczu żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie przewagi większej niż 7 oczek. Natomiast prowadzenie przechodziło z rąk do rąk aż dziesięciokrotnie, tyle samo razy na tablicy wyników widniał remis. To sprawiło, że środowy pojedynek mógł się naprawdę podobać kibicom. 
  [ad=rectangle]
Od samego początku obydwie drużyny walczyły kosz za kosz. Znicz Basket Pruszków starał się kończyć swoje akcje blisko obręczy. Natomiast goście postawili na festiwal rzutów z dystansu. Po kilku minutach gry i lepszej serii zza łuku koszykarze ze Stargardu Szczecińskiego wypracowali 5 oczek przewagi Jednak głównie za sprawą fenomenalnego tego dnia Adama Linowskiego  przyjezdni nie byli w stanie powiększyć prowadzenia.

W drugiej odsłonie sporo punktował także Marcin Kowalewski i to właśnie dzięki postawie tego podkoszowego duetu zespół z Pruszkowa wynik cały czas utrzymywał się w granicach remisu. Podopieczni trenera Michała Spychały zdominowali walkę pod tablicami, ale mieli ogromne problemy ze sprawnym wyprowadzeniem ataku i często notowali proste straty. Natomiast Spójnia Stargard Szczeciński starała się grać więcej po obwodzie. Ciężar walki pod tablicami spadł niemal w całości na doświadczonego Arkadiusza Soczewskiego.

Po powrocie z szatni na parkiecie emocji było jeszcze więcej. Gospodarze cały czas mogli liczyć na swoich liderów, natomiast goście zaczęli mieć coraz większe problemy z faulami. Jeszcze w trzeciej odsłonie boisko z powodu przekroczenia limitu przewinień opuścić musiał Łukasz Bodych. Ten podkoszowy faulował pięć razy przebywając na parkiecie nieco ponad osiem minut. W późniejszej fazie meczu z tego samego powodu na ławce rezerwowych usiedli jeszcze wspomniany już Soczewski oraz Piotr Pluta, który do tego momentu był najlepszym strzelcem drużyny. 

Ostatnia kwarta również była emocjonująca. W ekipie Znicza do punktujących dołączył Adam Kaczmarzyk, natomiast goście opierali swoją grę na rzutach Marcina Stokłosy. Jeszcze dwie minuty przed końcem spotkania po trafieniu Łukasza Żytko na tablicy wyników widniał remis po 74. Wtedy gospodarze zdobyli pięć oczek z rzędu. Najpierw z dystansu przymierzył Paweł Hybiak, chwilę potem dwa punkty przechwycie zanotował Kaczmarzyk.

Jak się później okazało to był moment decydujący o losach zwycięstwa. W samej końcówce goście próbowali jeszcze wyszarpać wygraną, ale koszykarze z Pruszkowa skutecznie egzekwowali rzuty wolne. Ostatecznie Znicz Basket Pruszków pokonał we własnej hali Spójnię Stargard Szczeciński 87:81. Bohaterem spotkania został Adam Linowski, który zanotował okazałe double-double z 26 punktami i 17 zbiórkami. 
Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard Szczeciński 87:81 (21:24, 18:18, 19:15, 29:24)


Znicz:
A. Linowski 26, M. Kowalewski 20, A. Kaczmarzyk 18, D. Janiak 8, F. Put 8, P. Hybiak 7, R. Janik 0, D. Tokarski 0.

Spójnia:
M. Stokłosa 23, P. Pluta 18, Ł. Żytko 14, A. Soczewski 14, J. Koszuta 6, B. Wróblewski 3, D. Mieczkowski 3, P. Bodych 0, Ł. Bodych 0.

Komentarze (2)
Kolesław
26.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czemu dziwne wyniki? Jedyna dziwna rzecz będzie jeśli Legia nie wynajmie Torwaru i będzie grać w małej salce na Wilanowie na play-off. Oprócz tego, jeśli dojdzie do pary Znicz-Legia, zapowiadaj Czytaj całość
arekPL
26.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wygląda na to , że Znicz może w dalszej części rozgrywek zagrać....z Legią . Pytanie czy nie zaczną się jakieś ...dziwne mecze i wyniki ?