Zagłębie Sosnowiec już od pierwszej kwarty starcia ze Zniczem Basket Pruszków dominowało nad rywalami. Inauguracyjna odsłona spotkania zakończyła się triumfem Zagłębia 24:14. Następnie pruszkowianie rzucili się do odrabiania strat i nawet na chwilę wyszli na prowadzenie (53:51). W końcówce jednak więcej sił zachowali Zagłębiacy i to oni dopisali do swojego dorobku dwa punkty.
[ad=rectangle]
- Skończyło się porażką 11 punktami, ale walczyliśmy do końca żeby coś dogonić. Można powiedzieć, że to był mecz na styku. Nie był to nasz dzień, to muszę od razu powiedzieć, bo było kilka takich piłek pechowych, które ktoś nie złapał. Mogły być z tego punkty, fatalnie wykorzystaliśmy rzuty wolne, które mieliśmy. Było ich tylko dziesięć, a my z reguły wymuszamy dużo więcej fauli - przyznał trener Znicza Basket, Michał Spychała.
Szkoleniowiec pruszkowskiego zespołu nie ukrywał, że jego podopieczni mieli problem ze sforsowaniem defensywy rywali. - Zagłębie broni specyficznie, dużą liczbą zmian, nastawiając się na to, że właśnie coś drużyna przeciwna "zaszaleje". I my żeśmy trochę "zaszaleli" w tym momencie... Będziemy dalej walczyli, jest tak równo, że każdy mecz jest ważny. Przegraliśmy niżej niż u siebie wygraliśmy. To jedyny plus, powtórzę: to nie był nasz dzień, to dotyczy niemal wszystkich zawodników - powiedział Spychała.
Znicz Basket Pruszków w pierwszej kwarcie był wyraźnie słabszy od Zagłębia. Jednak według gości tak nieudany początek nie był bezpośrednią przyczyną porażki. - Zawsze takie rzeczy zbijam bardzo daleko, że początek spotkania zadecydował. Gdyby 12:0 zaczęła się czwarta kwarta, to rzeczywiście można byłoby powiedzieć, że ten moment zaważył. Nie, my nawet wygrywaliśmy dwoma punktami, ale nie mogliśmy wykorzystać tego momentu. Musiałem trochę rotować skład, niektórzy gracze byli słabo dysponowani - stwierdził trener pruszkowskiego klubu.
O meczu w Sosnowcu najszybciej będzie chciał zapomnieć Paweł Hybiak, który przez 22 minuty nie zdobył żadnego punktu. Również pozostali zawodnicy nie byli skuteczni. - Paweł Hybiak, który jest naszą nominalną a w tym momencie jedyną jedynką zagrał słaby mecz. Skuteczność niektórych graczy była słaba, poszły dwie zbiórki w ataku przeciwnika, które były bardzo ważne i wtedy przy przewadze cztery-pięć punktów pod koniec trzeba się ratować jakąś taktyką, tym razem się nie udało. Na pewno nie początek spotkania, chociaż zagraliśmy go oczywiście bardzo źle i potem kosztowało nas to trochę sił - ocenił Spychała.
Gościom w czwartej kwarcie udało się odrobić straty i można było odnieść wrażenie, że w tym momencie obniżyli loty. Sosnowiczanie szybko odzyskali przewagę, której tym razem nie dali sobie odebrać. - Graliśmy w zasadzie przez 10-12 minut bardzo dobrze i to jednym zestawem ludzkim, to jednak kosztowało trochę sił. Staraliśmy się napędzać szybki atak, bo widzieliśmy, że przeciwnikom bardzo często w tych momentach brakowało trochę siły, natomiast u nas było jej dużo więcej. Nie odpuściliśmy, nie poczuliśmy, że już jesteśmy wygrani, bo doszliśmy z -14. Nie, my żeśmy na to ciężko zapracowali, kosztowało nas to dużo sił. Niestety, zmiany które musieliśmy poczynić nie przyniosły takiego efektu - zakończył Spychała.