Paweł Bogdanowicz: W głowach nie było żadnego strachu

Koszykarze Zagłębia Sosnowiec pokonali Znicz Basket Pruszków, mimo przestojów w swojej grze. - Takich spotkań może być więcej, więc po prostu trzeba robić swoje - podkreślił Bogdanowicz.

Sobotni pojedynek w sosnowieckiej hali od początku toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy swobodnie objęli prowadzenie. Mimo że inicjatywa należała właśnie do nich, to gracze Znicza Basket Pruszków zdołali zawalczyć o odwrócenie losów meczu.
[ad=rectangle]
W ostatniej kwarcie, po nieco ponad dwóch minutach gry, pruszkowianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (53:51). Na Zagłębiaków podziałało to mobilizująco. Potrafili oni odpowiedzieć na taki obrót sytuacji i w efekcie zwyciężyli 71:60.

- Jak dla mnie nie tyle końcówka była nerwowa, co przestój, nie wiem ile czasu nie mogliśmy zdobyć kosza w drugiej kwarcie (dopiero w czwartej minucie drugiej odsłony Zagłębie zdobyło pierwsze punkty - przyp. red.). Stanęliśmy, nie graliśmy kompletnie nic taktycznie, nie wpadło kilka rzutów i przez to zrobiło się nerwowo, a rywale wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Ale w głowach nie było żadnego strachu, że nie dociągniemy tego meczu, bo takich spotkań może być więcej, więc po prostu trzeba robić swoje. Na szczęście przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę - powiedział Paweł Bogdanowicz, jeden z liderów Zagłębia Sosnowiec.

W bieżącym sezonie Zagłębiacy są we własnej hali trudnym przeciwnikiem. Spośród trzynastu zwycięstw osiem odnieśli właśnie w Sosnowcu. Atut własnego parkietu będzie po ich stronie również w najbliższej kolejce, w niedzielę zmierzą się bowiem ze Spójnią Stargard Szczeciński, czyli zespołem, z którym sąsiadują w ligowej tabeli. W pierwszym spotkaniu obu drużyn nieznacznie lepsi byli podopieczni Tomasza Służałka, którzy triumfowali 60:58.

- Miejmy nadzieję, że będzie trochę lepiej niż teraz. Wydaje mi się, że trudno gra się w Sosnowcu ekipom przyjezdnym, hala jest trochę specyficzna, a my się tutaj przede wszystkim dobrze czujemy. Nie dzieliłbym jeszcze skóry na niedźwiedziu, bo tak naprawdę może być różnie - ostrożnie przyznał Bodganowicz.

Komentarze (0)