- Do tego meczu przygotowywaliśmy się przez kilkanaście dni. Wiedzieliśmy o zespole z Gdyni wszystko. Uważam, że bardzo solidnie przepracowaliśmy ten okres pomiędzy Pucharem Polski, a meczem z Asseco - podkreśla Drago Pasalić, środkowy Energi Czarnych.
[ad=rectangle]
Słowa gracza ze znalazły jednak potwierdzenia na parkiecie w trakcie pierwszej połowy. Tę część meczu słupszczanie kompletnie przespali. Agresywna obrona oraz kontrataki napędzane przez A.J. Waltona doprowadziły do tego, że do przerwy Asseco miało już 14 punktów więcej od gości. Różnica byłaby większa, ale w samej końcówce pierwszej odsłony trzypunktowym rzutem popisał wspomniany wcześniej Pasalić.
- Może ta trójka dała nam dodatkową motywację na drugą połowę? Nie ma co ukrywać, że w pierwszej odsłonie byliśmy kompletnie bez energii. Nasza gra nie mogła się podobać. Graliśmy beznadziejnie. Asseco wykorzystało nasze błędy w obronie. Grali twardziej - mówi Pasalić.
Po przerwie przyjezdni ze Słupska systematycznie odrabiali dzielący dystans i w końcówce meczu, kiedy wydawało się, że lokalny zespół ma już zwycięstwo w kieszeni, udało im się zniwelować straty do zaledwie trzech oczek! - W drugiej połowie zaczęliśmy grać zdecydowanie lepiej, ale to i tak okazało się za mało. Stać nas było jedynie na doprowadzenie do dogrywki, a w niej okazaliśmy się słabsi. Cały czas przeżywam tę pierwszą połowę. Nie można tak grać w kolejnych meczach - ocenia Pasalić.
Ciekawostką jest fakt, że dwa tygodnie temu słupszczanie w tej hali również musieli uznać wyższość rywali po dogrywce. Wówczas lepsza okazała się Rosa Radom. - To prawda. Wówczas to rywale nas gonili, teraz to my złapaliśmy przeciwnika, ale niestety w dogrywce okazaliśmy się słabsi. Nie znaleźliśmy rozwiązania, aby rozstrzygnąć ten mecz na własną korzyść. Całe szczęście, że za kilka dni mamy kolejne spotkanie. Możemy się odkuć - zaznacza zawodnik.