Greg Surmacz: Możemy wygrywać z każdym
Anwil trenował przed meczem z PGE Turowem przez kilka dni z rzędu, a PGE Turów tymczasem rozgrywał spotkanie w ramach EuroCup w Paryżu. Mistrzowie Polski przegrali co prawda z Levallois 71:74, ale zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i są w niezłej sytuacji wyjściowej przed rewanżem. Drugi mecz w walce o najlepszą ósemkę odcisnął jednak piętno na grze PGE Turowa w Hali Mistrzów, co wykorzystali włocławianie, rozgrywając najlepsze spotkanie w sezonie i wygrywając 86:81.
- Wiedzieliśmy, że musimy zagrać zupełnie inaczej niż w Sopocie i tak też się stało. Chcemy, żeby to była pierwsza cegiełka, która da nam pewność siebie. Wiemy zatem, że jeśli gramy dobrą koszykówkę, czyli: gramy zespołowo, dobrze podajemy, szukamy się w ataku, dzielimy się piłką, gramy w obronie, to wówczas wychodzi na to możemy wygrać z każdym - dodał Surmacz.Pod nieobecność Seida Hajricia, a także ze względu na pięć fauli Konrada Wysockiego, Surmacz spędził w grze aż 38 minut i w tym czasie otarł się o double-double: miał dziewięć punktów i zebrał 10 piłek z tablic.
- Zbiórki są bardzo ważne, bo dają szybki atak. Trzeba było spiąć się w tym meczu, bo brakowało nam Seida i cieszę się, że udało mi się zagrać tak aktywnie na tablicach. Nie myślałem o zmęczeniu, o minutach, myślałem tylko żeby grać i pomagać zespołowi. Potrzebujemy każdego punktu w tabeli i to mieliśmy w głowach - zakończył skrzydłowy Anwilu.