Konrad Wysocki: To będzie dla nas taki wake-up call

- Nie mieliśmy nic do stracenia, a dużo do wygrania. Liczę, że ten mecz to będzie dla nas taki "wake-up call" - mówi po zwycięstwie nad PGE Turowem Konrad Wysocki, tymczasowy kapitan Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Po meczu z Treflem Sopot, przegranym przez Anwil Włocławek w fatalnym stylu 60:72, Konrad Wysocki nie szczędził słów krytyki sobie i swoim kolegom. Padły cytaty o tym, że mecz był samobójstwem, że zawodnicy z Kujaw biegali jakby mieli 70 lat i grali na stojąco. Kilka dni wystarczyło jednak, by zawodnicy Predraga Krunicia przeszli metamorfozę i pokonali u siebie mistrza Polski.
- Z PGE Turowem było zupełnie inaczej. W Sopocie brakowało nam zaangażowania, brakowało nam agresji, a w sobotę? Pokazaliśmy charakter, pokazaliśmy, że mamy jaja i jak chcemy zagrać na odpowiednio wysokim poziomie, to możemy to zrobić - mówi Wysocki, który pod nieobecność Seida Hajricia przywdziewał opaskę kapitańską Anwilu Włocławek.

Skąd zatem taka przemiana Rottweilerów, które zagrały z zębem godnym swojej maskotki? - Patrząc na grę poszczególnych zawodników, widać, że Deonta Vaughn zagrał bardzo skutecznie jako kreujący grę, miał aż 12 asyst. Dodatkowo, Andrea Crosariol zdominował pole trzech sekund i to nam dało przewagę. Dobra gra jedynki i piątki, a także zaangażowanie oraz wielkie serce i wiara w zwycięstwo całego zespołu - to wszystko dało nam dwa punkty - tłumaczy skrzydłowy Anwilu.

- Tak naprawdę to ważne jest jeszcze to, że przeciwko PGE Turowowi nie mieliśmy nic do stracenia. Żadnej presji, żadnego ciężaru, nic do stracenia, a wszystko do wygrania. Każdy liczył, że przegramy, więc mogliśmy zagrać na luzie. Dzięki temu ładnie weszliśmy w mecz i szybko złapaliśmy pewność siebie - dodaje Wysocki.

Wygrana nad mistrzem Polski sprawia, że Anwil nadal liczy się w grze o play-off. Obecnie włocławianie plasują się na 11. miejscu, ale mają identyczny bilans jak Trefl Sopot i Polski Cukier Toruń, a tylko punkt mniej niż ósmy aktualnie Polfarmex Kutno. Beniaminek ma jednak jeden mecz rozegrany więcej niż "grupa pościgowa".

- To zwycięstwo na pewno jest dla nas bardzo ważne, jest wielkie i być może rzeczywiście to było nasze najlepsze spotkanie w sezonie. Liczę więc, że ten mecz to będzie dla nas taki "wake-up call" - mówi Wysocki, kończąc swoją wypowiedź - Na pewno odzyskaliśmy nadzieję, aczkolwiek trzeba pamiętać, że tylko ją. I Polski Cukier i Polfarmex wygrały swoje mecze, więc dłużej nie możemy żyć tym spotkaniem. Przed nami kolejne pojedynki, a każdy z nich równie ważny.

Chase Simon: Pierwsze uderzenie było mocne

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×